Dzień 9
TYDZIEŃ 2
PRZYMIERZE - RELACJA MIĘDZY MAŁŻONKAMI
„Oby się tak zespolili w jedno…” (J 17,23).
DZIEŃ 2
EUCHARYSTIA – CAŁKOWITY DAR Z SIEBIE. OFIARA I KOMUNIA.
EUCHARYSTIA – CAŁKOWITY DAR Z SIEBIE. OFIARA I KOMUNIA.
„...oraz, że cię nie opuszczę, aż do śmierci”.
ROZWAŻANIE DNIA
Małżeństwo jest tajemnicą ofiary i Komunii. Tak jak Eucharystia. Dlatego im głębiej żyję Eucharystią, tym bardziej żyję łaską sakramentu małżeństwa.
Ofiara oznacza każdy konkretny trud i cierpienie. Ofiara to zgoda na przyjęcie ran. Komunia to miłość i radość z jedności.
Wydaje, że są to dwa bieguny stojące ze sobą w sprzeczności, ale tak nie jest.
Ofiara prowadzi do Komunii. Komunia daje siłę do przyjęcia ofiary.
Dwa największe skarby małżonków
Niezwykłą rzecz zapisała w swoim dzienniczku siostra Faustyna: „Aniołowie, gdyby nam mogli zazdrościć, to by nam zazdrościli dwóch rzeczy: Komunii Świętej i cierpienia” (Dz, 1804).
Oto dwa największe skarby ziemi: Komunia Święta i cierpienie.
Komunia Święta w tajemniczy sposób łączy tych, którzy ją spożywają w „Jedno Ciało”. Któż więc mógłby pragnąć Eucharystii bardziej niż małżonkowie, którzy zostali powołani, aby nie być już dwoje, „lecz jedno ciało”? Komunia Święta jest więc pierwszym i najważniejszym pokarmem małżonków. Jest ich pierwszym skarbem.
Marta Robin mówiła, że każde życie chrześcijańskie jest Mszą, a każda dusza jest Hostią. Cóż to za cudowne wskazanie! Przyjmować swoją żonę z miłością jak Hostię i dawać siebie żonie jak Hostię. Przyjmować swojego męża z miłością jak Hostię i dawać siebie mężowi jak Hostię.
W Eucharystii jest wszystko, co potrzebne, aby ofiara, czyli konkretne trudy i cierpienia, przerodziła się w Komunię, czyli jedność i miłość.
Warto w tym miejscu zadać sobie kilka pytań: Czy czerpiesz z Eucharystii siłę, pokarm oraz naukę dla swojego małżeństwa?
Czy składasz w sposób duchowy na ołtarzu w czasie ofiarowania darów siebie i współmałżonka?
W jaki sposób przeżywasz w małżeństwie trudy i cierpienia?
Czy one was budują, czy niszczą? Prowadzą do większej miłości, czy rodzą złość i frustrację?
„...Aż do śmierci”
Te słowa przysięgi mają wiele znaczeń. Odnoszą nas do słów Jezusa: „do końca ich umiłował” (J 13,1) oraz do słów: „jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo…” (J 12,24).
Jesteśmy powołani do miłości całkowitej, totalnej, miłującej do końca i obumierającej dla drugiego.
Szczytem miłości jest całkowity dar z siebie. Jezus mówi: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13).
Warto tutaj zwrócić uwagę, że na każdej Eucharystii otrzymujemy pokarm konkretnego słowa Bożego, którym możemy się karmić za każdym razem, kiedy uczestniczymy we Mszy Świętej.
Jesteśmy powołani, aby miłować siebie „do końca”. Tak potrafi kochać TYLKO JEZUS. Dlatego taką miłość możemy zaczerpnąć TYLKO Z EUCHARYSTII.
Jeżeli chcesz owocnie odnowić przyrzeczenia małżeńskie, wypowiadając z mocą słowa: „oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”, zgłębiaj Eucharystię, żyj Eucharystią, przyjmuj Eucharystię i przeżywaj Eucharystię całym sercem, całą swoją duszą i ze wszystkich swoich sił.
ŚWIATŁO NAUCZANIA KOŚCIOŁA
Z ADHORTACJI APOSTOLSKIEJ ŚW. JANA PAWŁA II FAMILIARIS CONSORTIO
Małżeństwo a Eucharystia
„Zadanie uświęcenia rodziny chrześcijańskiej ma swe pierwsze źródło w chrzcie świętym, znajduje zaś swój najpełniejszy wyraz w Eucharystii, z którą chrześcijańskie małżeństwo jest wewnętrznie związane. Sobór Watykański II pragnął zwrócić uwagę na szczególny związek zachodzący między Eucharystią i małżeństwem, postanawiając, że „zwyczajnie małżeństwo należy zawierać podczas Mszy świętej”: odkrycie na nowo i pogłębienie tego związku jest ze wszech miar konieczne, jeśli chce się zrozumieć i przeżywać intensywniej łaski oraz pojąć zadania małżeństwa i rodziny chrześcijańskiej (FC, nr 57).
PYTANIA DO DIALOGU MAŁŻEŃSKIEGO
Drodzy małżonkowie, chcemy zaproponować Wam przeprowadzenie krótkiego dialogu małżeńskiego. Znajdźcie czas, by w dobrych dla obojga warunkach, porozmawiać. Bardzo ważne jest, by w czasie rozmowy nie było w Was negatywnych emocji. Lepiej nie podchodzić do dialogu, kiedy jest w nas złość, gniew, brak przebaczenia. Ma być to przestrzeń spotkania małżeńskiego, w którym lepiej (albo na nowo) poznajemy siebie nawzajem, zadając sobie zaproponowane przez nas pytania. Jeśli rozmowa okazałaby się zbyt trudna – odpowiedzi zapiszcie na kartkach, które następnie wzajemnie sobie przekażecie. Pamiętajcie, że zaproponowany dialog ma być przestrzenią miłości i prawdy (jednocześnie!) – jak najczęściej starajcie się mówić o swojej perspektywie i nie oceniać osoby, a co najwyżej jedynie czyny. Dobrego czasu!
Pytanie 1: Kiedy czuję, że „umieram” w swoim małżeństwie? (W sensie: kiedy doświadczam, że uchodzą ze mnie siły, że usycham, w jakich sytuacjach doświadczam bezradności, czyli „obumierania”?). W jakich sytuacjach lub doświadczeniach nie jestem w stanie kochać?
Pytanie 2: Jak reaguję na wady współmałżonka(-i)? Co mógłbym/mogłabym zrobić, aby te wady znosić, zaakceptować, a może nawet je pokochać? (Jak to możliwe, żeby pokochać swoje wady? Da się to zrobić, jeśli spojrzymy na nasze słabości jako na przestrzeń doświadczenia Bożej łaski albo jako na narzędzie naszego uświęcenia).
Pytanie 3: Jaka moja cecha charakteru, moje zachowanie sprawiają, że „zadaję śmierć” współmałżonkowi? (W sensie: sprawiają, że ze współmałżonka(-i) uchodzi życie)
ZADANIE DNIA
Spróbuj wymyśleć co najmniej trzy nowe sposoby, dzięki którym możesz poprzez drobne gesty wyrazić swoje oddanie drugiej osobie. Zastosuj przy najbliższej okazji pierwszy z nich. (i podziel się tym z nami – może nam coś podpowiesz). Może śniadanie do łóżka?
REFLEKSJE I ŚWIADECTWA MAŁŻONKÓW
Mateusz
Jest to dla mnie świeże odkrycie i refleksja. Wydaje się, że dziś często podchodzimy do Eucharystii jak do punktu usługowego. Przychodzimy po coś. Z konkretnym interesem, pragnieniem czy potrzebą. Przychodzę, aby zostać w jakiś konkretny sposób zaspokojony.
Mój kierownik duchowy pomógł mi na to otworzyć oczy. Chodzi o to, abym swoje ludzkie pragnienia przełożył na pragnienie Boga. Abym przyjmując Boga do serca, sam stawał się pokarmem. Abym był żywą hostią, która daje siebie. Najpierw swojej żonie i dzieciom, a potem tym wszystkim, którzy są tej miłości spragnieni, a których Bóg postawi na mojej drodze.
Marcin i Monika
Widzimy dzisiaj, że małżeństwo zachęca nas do tego, abyśmy nauczyli się żyć Eucharystią, która jest wielopłaszczyznowa. To jest nasze Źródło i Szczyt. Tam jest zawarte wszystko. W Eucharystii mamy przecież dialog Oblubienicy z Oblubieńcem, czyli Kościoła z Jezusem Chrystusem. Podczas liturgii nieustannie dialogujemy, jak małżonkowie. Potem Jezus uczy nas obumierać, umierać, przyjmować cierpienie, oddawać swoje życie i wreszcie zmartwychwstając, dając nam Ducha Świętego, zaprasza nas do tego wiecznego tańca, do wiecznej szczęśliwości. Tym jest dla nas Eucharystia i niesamowite jest to, że dzisiaj żyjąc w małżeństwie i rodzinie możemy zobaczyć, jak bardzo sakrament Eucharystii jest złączony z sakramentem małżeństwa. Małżeństwo jest niejako przedłużeniem tego sakramentu. Przypominamy sobie przecież, że nasze małżeństwo zaczęło się właśnie podczas Eucharystii.
Niestety często zapominamy, że to, co przeżywamy w Eucharystii ma mieć dopełnienie w naszej codzienności. I to jest dla nas wielkie wyzwanie i zadanie.
Konrad i Iga
Iga: Te słowa przysięgi małżeńskiej: „i że cię nie opuszczę cię aż do śmierci” nie idą z duchem tego świata. Myślę, że żyjemy dziś w dobie nieustannego biegu, pędu, z takim konsumpcyjnym myśleniem, że jak coś nam się zepsuje, to możemy to wymienić.
Dla nas małżeństwo to jest droga, na której cały czas nad sobą pracujemy i o którą dbamy. Przysięga małżeńska jest dla mnie takim punktem, do którego ciągle powracam i uświadamiam sobie, że naprawdę chcę być z moim mężem aż do śmierci. To nie jest tak, że się nigdy z Konradem nie kłócimy i że w naszym małżeństwie są zawsze jakieś fajerwerki.
Mimo to wierzymy jednak, że Pan Bóg jest z nami, że On nam błogosławi i że chce być blisko nas. Z wykształcenia jestem terapeutą par. Posługujemy też małżonkom w kryzysie i często spotykamy się z takim przeświadczeniem – „a jakbym odeszła/odszedł z inną osobą, byłoby mi lepiej”. To błędne i złudne myślenie. Z doświadczenia pracy z małżeństwami widzę, że w każdej relacji możemy się potykać, ale jeśli będziemy zapraszać Pana Boga, to zwyciężymy. Wtedy wystarczy nam mądrości, aby w myślach o tym, że z kimś innym będzie nam lepiej, rozpoznać i odrzucić pokusę złego.
Nie mieliśmy dotychczas w naszym małżeństwie takiego momentu, że chcielibyśmy od siebie odejść. Oby nie było go w naszym życiu. Ale były takie momenty, że zadawaliśmy sobie pytania: Czy jestem w dobrym związku? Co takiego się dzieje, że nie potrafimy się dogadać? Kiedy pojawiły się małe dzieci i przytłoczyła nas ilość obowiązków, a później doszła do tego jeszcze choroba naszych dzieci, było w nas takie poczucie, że człowiek najchętniej spakowałby się i uciekł. To były te momenty, kiedy jeszcze gorliwiej zapraszaliśmy Pana Boga do swojego serca. Wtedy naszą siłą była właśnie przysięga małżeńska. Trzymaliśmy się jej. Modliliśmy się też w imię sakramentu małżeństwa. Potrzebną nam moc czerpaliśmy z Eucharystii, w której Bóg przychodzi do nas, karmi nas swoim Słowem i swoim Ciałem. On daje siłę. Może dziś także Ty przeżywasz pokusy do tego, aby zrezygnować, aby się poddać, aby przestać walczyć o swoje małżeństwo. Pamiętaj w takich chwilach o tym, aby zapraszać Chrystusa i oddawać Mu swoje trudności i cierpienia w Eucharystii. On przyjdzie do Ciebie ze swoją mocą i siłą.
Irek i Lidia
Jesteśmy małżeństwem od dwudziestu lat. Od samego początku mieliśmy w sercach silne pragnienie, aby zawsze razem uczestniczyć w Eucharystii. Bardzo rzadko zdarzało się, aby którekolwiek z nas było na Mszy Świętej samo. Wspólny udział w Eucharystii był dla nas doświadczeniem jedności z Bogiem, ale także konkretnej jedności między nami. To nas zawsze cementowało. Często będąc na Eucharystii, trzymamy się za ręce.
Ważne dla nas było to, aby ten udział w Eucharystii był pełny, to znaczy abyśmy zawsze oboje przystępowali do Komunii Świętej. Zdarzało się, że jedno z nas miało potrzebę spowiedzi świętej, a ksiądz akurat nie spowiadał – „atakowaliśmy” wtedy księdza w zakrystii, ponieważ nie wyobrażaliśmy sobie, aby uczestniczyć we Mszy i nie przyjąć Komunii Świętej.
Eucharystia jest w centrum naszego małżeństwa.
Jak to w praktyce przełożyć na codzienność: ćwiczenia duchowe
Oto kilka propozycji prostych duchowych praktyk:
- zastanów się dzisiaj, jak reagujesz na tzw. „sytuacje trudne” w małżeństwie? Co to sytuacje powodują i jaki wydają owoc? Czy prowadzą do rozmów i poszukiwania zrozumienia czy może raczej – do kłótni i wzajemnego żalu?
- wykorzystaj konkretne, codzienne sytuacje, aby ćwiczyć sztukę ustępowania swojemu małżonkowi (małżonce). Warunkiem jest jednak to, aby sprawa, w której ustąpisz, nie była w jakikolwiek sposób szkodliwa lub krzywdząca. Spróbuj policzyć, ile razy uda Ci się ustąpić drugiej osobie przez najbliższe dwadzieścia cztery godziny.
MODLITWA MAŁŻEŃSKA
Boże Ojcze, spraw, aby nasze życie małżeńskie i rodzinne było jak Eucharystia: dziękczynieniem, uwielbieniem, ofiarowaniem i sakramentem Twojej obecności.
Spraw, aby nasz dom był domowym Kościołem, w którym codziennie będzie czytane i rozważane Twoje Słowo. Spraw, abyśmy potrafili sobie nawzajem oraz naszym dzieciom składać każdego dnia bezinteresowny dar z siebie.
Chcemy, abyś w naszym domu czuł się przyjęty i kochany.
Daj nam łaskę wzajemnej uległości, aby w naszym domu nie królował egoizm, lecz Jezus i Jego miłość. Amen.
NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!”
Weź ze sobą to jedno zdanie, które Bóg wypowiedział do Ciebie, rozważaj je w sercu i powtarzaj wielokrotnie, aż do następnego rozważania, aby wniknęło jak najgłębiej do Twojej duszy: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12,24).