Dzień 7

TYDZIEŃ 1 
FUNDAMENT – RELACJA Z BOGIEM
„W tobie są wszystkie me źródła” (Ps 87,7)
 
DZIEŃ 7
ŚWIĘTA RODZINA – PANORAMA MAŁŻEŃSKICH I RODZINNYCH KRYZYSÓW Dzień modlitwy za cierpiące małżeństwa
„A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2,35).
 
ROZWAŻANIE DNIA
Być może jest w naszych sercach jakiś dystans do Maryi oraz do św. Józefa. Może nawet opór. Szczególnie wtedy, kiedy podkreśla się ich cnoty: Najświętsza Maryja Panna i przeczysty św. Józef. A my nie czujemy się zapewne ani święci, ani przeczyści. Prawdopodobnie daleko nam do tego. Czy więc Maryja i Józef mogą być dla nas tak prawdziwie, konkretnie i realnie bliscy?
Mogą i są. Szczególnie poprzez cierpienia, trudy, przeciwności, ofiary i rany, jakie przyjęli, podjęli i przeżyli. Życie Świętej Rodziny to prawdziwa panorama burzliwych i bolesnych doświadczeń. W Kościele ta prawda ma swój wyraz między innymi w dość powszechnie znanym nabożeństwie do 7 boleści Maryi oraz do 7 boleści św. Józefa.
Pochylmy się z uwagą nad tymi boleściami i pozwólmy, aby to rozważanie przerodziło się w modlitwę zawierzenia…
 
Proroctwo Symeona (Łk 2,33–35)
Maryja otrzymuje obietnicę wielkiego cierpienia: „A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”. Ma świadomość, że to cierpienie będzie związane z misją jej Syna. Odtąd myśl o cierpieniu, jakie spotka Jej dziecko, już jej nigdy nie opuści. Maryja przezwycięża ten lęk swoją ufnością w dobroć i opiekę Boga Ojca. Dzięki temu cierpieniu Maryja rozumie rodziców, którzy boją się o swoje dzieci lub cierpią, spodziewając się ich bólu. To między nimi są ci wszyscy rodzice, którzy spodziewają się narodzin chorego dziecka oraz ci, których dzieci przewlekle chorują.
 
Jezu, Maryjo, Józefie – zawierzamy Wam wszystkich małżonków oraz rodziców, którzy cierpią z powodu lęku przed cierpieniem swoich dzieci. Zawierzamy Wam ich serca, które mogą doświadczać pokusy zwątpienia i załamania.
Cierpiąca Rodzino z Nazaretu – uproś nam oraz tym wszystkim małżonkom łaskę ufności, która przezwycięża każdy lęk.
 
Ucieczka do Egiptu (Mt 2,13–15)
Fizyczne zagrożenie życia. Doświadczenie agresji i nienawiści otoczenia. Bycie obiektem przemocy i planowanego zamachu. Po ludzku – totalny brak poczucia bezpieczeństwa. Czyż to właśnie poczucie bezpieczeństwa nie jest jedną z najważniejszych potrzeb każdej rodziny? Czy Maryja i Józef nie mieli prawa zwątpić w dobroć i opiekę Boga? A jednak nie zwątpili.
 
Jezu, Maryjo, Józefie – zawierzamy Wam małżonków oraz rodziny, które doświadczają ucisku, których życie i byt są w jakikolwiek sposób zagrożone. Zawierzamy Wam małżonków, którzy po ludzku utracili poczucie bezpieczeństwa.
Prześladowana Rodzino z Nazaretu – niech Twoje pełne współczucia wstawiennictwo i potężna opieka wyproszą nam oraz tym małżeństwom łaskę zawierzenia dobroci oraz wszechmocy ojcowskiej miłości Boga, która jest źródłem nadprzyrodzonego poczucia bezpieczeństwa.
 
Zagubienie Jezusa (Łk 2,41–50)
Zgubienie dziecka rodzi przeszywający ból. Rozdziera serce i podsyca wzajemne wyrzuty oraz poczucie winy. W głowie kotłują się setki pytań bez odpowiedzi. Pokusa paniki lub rozpaczy rośnie z każdą chwilą.
Ile bólu zniosły przez te trzy dni serca Maryi i Józefa – wie tylko sam Bóg. Musiało to być jednak ogromne cierpienie, skoro cicha i pokorna Maryja zwróciła się do Jezusa słowami: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie” (Łk 2,48).
To cierpienie jest doświadczeniem tych małżonków, których dzieci się gubią – najczęściej w rozumieniu zagubienia duchowego. Jak bardzo muszą cierpieć rodzice, których dzieci odchodzą od Boga, opuszczają Kościół, rezygnują z łaski sakramentów, wpadają w grzechy.
Jezus nigdy nie zgrzeszył, ale doświadczenie fizycznego zagubienia Jezusa jest tym samym bólem, który dręczy rodziców dzieci wybierających zło i grzech.
 
Jezu, Maryjo, Józefie – zawierzamy Wam wszystkich małżonków, którzy cierpią z powodu zagubienia swoich dzieci. Niech Wasze modlitwy, połączone z ich modlitwami i cierpieniami, wyproszą łaskę odnalezienie i zwrócenia ich dzieci Bogu.
 
Spotkanie Jezusa na drodze krzyżowej, śmierć, zdjęcie z krzyża oraz pochowanie w grobie 
Lęk przed cierpieniem dziecka sprawia ból. Jest jednak niczym w porównaniu z patrzeniem na cierpienie dziecka oraz doświadczeniem jego śmierci. Mówi się, że nie ma większego bólu niż pochowanie własnego dziecka. Wszystkie te cierpienia i wiele innych były doświadczeniem Maryi. Dlatego nazywamy Ją Matką Bolesną. Ona naprawdę może współczuć, współodczuwać i zrozumieć każdy ból i każdą troskę małżonków oraz ich rodzin.
 
Jezu, Maryjo, Józefie – zawierzamy Wam wszystkich małżonków pogrążonych w bólu i przeżywających trudności, a szczególnie tych, którzy cierpią z powodu cierpienia lub śmierci swoich dzieci.
Matko Bolesna, która rozumiesz wszystkie cierpienia – pocieszaj, podnoś nas na duchu oraz wspieraj we wszystkich naszych trudnościach. Amen.
 
 
ŚWIATŁO NAUCZANIA KOŚCIOŁA
Z LISTU APOSTOLSKIEGO OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II SALVIFICI DOLORIS 
Otuchy dodaje ewangeliczna i historyczna prawda, że przy boku Chrystusa pierwsze i uprzywilejowane miejsce zajmuje Jego Najświętsza Matka, która całym życiem złożyła godne naśladowania świadectwo tej szczególnej ewangelii cierpienia. Wszystkie cierpienia, które złączyły się w Niej jakby w jedno, nieprzerwane pasmo, świadczą nie tylko o niewzruszonej wierze Maryi, ale stanowią Jej wkład w dzieło powszechnego zbawienia. Już od chwili Zwiastowania anielskiego dostrzega Ona w swoim macierzyńskim powołaniu „przeznaczenie”, aby uczestniczyć w sposób jedyny i niepowtarzalny w posłannictwie swego Syna. Znajduje to wnet potwierdzenie w okolicznościach towarzyszących narodzeniu Jezusa w Betlejem i w uroczystych słowach przepowiedni starca Symeona, że ostry miecz przeniknie Jej duszę. Dalszym potwierdzeniem były bolesne przeżycia lęku, a z kolei trudów pospiesznej ucieczki do Egiptu, spowodowanej okrutnym wyrokiem Heroda.
A wreszcie, po wszystkich wydarzeniach ukrytego i publicznego życia Syna, w których uczestniczyła z całą wrażliwością swego serca — właśnie na Kalwarii cierpienie Matki u boku cierpiącego Jezusa osiągnęło stopień przechodzący wszelką ludzką wyobraźnię; było ono jednak w tajemniczy i nadprzyrodzony sposób owocne dla Odkupienia świata. Droga na Kalwarię i trwanie u stóp Krzyża wraz z umiłowanym Uczniem stanowiły o szczególnym udziale Maryi w odkupieńczej śmierci Syna. Słowa zaś, które usłyszała z Jego ust, były jakby uroczystym potwierdzeniem tej swoistej ewangelii, która miała być głoszona całej wspólnocie wierzących (SV, nr 25).
 
ZADANIE DNIA
Zapytaj dziś swojego małżonka(-ę), co jest dla niego / dla niej obecnie największą trudnością i cierpieniem. Zastanów się, w jaki sposób możesz w tej sytuacji pomóc. Zacznij od modlitwy.
 
PYTANIA DO OSOBISTEJ REFLEKSJI
Co jest obecnie Twoim trudem i cierpieniem? W jaki sposób tą sytuację przeżywasz? Jakie owoce ta sytuacja rodzi w twoim sercu? Czy Twoje cierpienie zbliża cię do Boga, czy Cię od Niego oddala?
Jeśli chcesz – zanotuj swoje odpowiedzi w swoim rekolekcyjnym dzienniku.
 
REFLEKSJE I ŚWIADECTWA MAŁŻONKÓW
Agnieszka, żona Łukasza
Mój tata miał na drugie imię Józef. Do tego był technologiem drewna, a na nazwisko miał Cieślik. Był kochanym i łagodnym człowiekiem. Do tego potrafił wszystko naprawić. Prawdziwa złota rączka. Swego czasu pełnił on funkcję dyrektora tartaku. Bardzo dobrze zarabiał. Mieliśmy wszystkiego pod dostatkiem. Przyszedł jednak trudny czas. Tata założył własną działalność i zbankrutował. Mieliśmy duży dług. Musieliśmy sprzedać dom, ale z pieniędzy ze sprzedaży nie zostało nam nic. Doświadczyliśmy prawdziwego ubóstwa. Zbiegło się to z ciężką chorobą mojego brata. Niedługo potem dowiedział się, że jest chory na raka. Tata przyjmował to wszystko z pokorą. Te trudne doświadczenia zbliżyły go do Boga. Był bardzo pogodny. To było i jest do dzisiaj dla mnie niezwykłą lekcją. Setki cierpień i poniżeń nie doprowadziły nigdy mojego taty do zgorzknienia i narzekania.
Dzięki temu wiem, że pokora i relacja z Bogiem mogą sprawić, że nie tylko przetrwamy kryzys, ale wyjdziemy z niego zwycięscy – dojrzalsi, piękniejsi, po prostu – świętsi. Dziękuję Ci, tato, za to świadectwo!
 
Krzysiek, mąż Marty
„Trwać pomimo” – myślę, że o to mnie prosi Pan Bóg. Pomimo trudności, pomimo bólu, który nieraz wręcz rozrywa serce. Nie chcę szukać ukojenia w rozpaczy czy w samoobwinianiu. Chcę zaufać nawet wtedy, kiedy to jest wbrew rozsądkowi. Chcę zaufać. I trwać.
 
Marcin i Monika
Przypomina mi się nasz pierwszy kryzys w rodzinie, kiedy dowiedzieliśmy się o tym, że Monika jest w ciąży, że zostaliśmy rodzicami. To była wielka radość, wielkie błogosławieństwo. Pamiętam ten moment, kiedy szliśmy na pierwszą wizytę i miałem doświadczenie dużego niepokoju, napięcia. Monia bardzo się cieszyła i nie rozumiała, dlaczego tak się czuję. Przed wejściem do ginekologa czytałem sobie liturgię godzin. Siedzieliśmy w poczekalni, a ja czytałem fragment z Pierwszego Listu Piotra: „Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku”. Chwilę później dowiedzieliśmy się, że serduszko nie bije… Jeszcze nie bije albo po prostu nie bije.
Wiedzieliśmy, że musimy czekać. Akurat zaczynał się adwent. Przez dwa tygodnie żyliśmy w wielkim oczekiwaniu, w wielkim napięciu, w bolesnej niepewności. To, co nas podtrzymywało, to obietnica, którą otrzymaliśmy w Słowie Bożym, obietnica, że niezależnie od wszystkiego Bóg jest z nami. Bóg nam towarzyszy. Bóg jest blisko. Myślę, że to się wydarzało ciągle w życiu Świętej Rodziny, że oni mieli doświadczenie tego, że Bóg jest, działa, mówi, towarzyszy i wspiera.
Monika: On jest, pytanie, czy my jesteśmy, bo to jest kluczowe. Nasza wierność Bogu. Ona niejako została w tamtej sytuacji sprawdzona. Wcześniej był w moim mężu niepokój, ale kiedy przeczytał to Słowo, miał w sobie wiarę i radość. Wiedział, że ten cud się wydarzy. 
Ta sytuacja z naszego życia mówi nam, że Bóg może i pragnie być obecny w życiu rodzin. Uczy nas też, żeby słysząc Słowo, nie zatwardzać serc, tylko otworzyć się na działanie łaski i przyjmować wyzwania dnia codziennego, mając na uwadze to, co do przyjęcia mieli Maryja z Józefem.

 
Mateusz
W moim codziennym życiu ważnym doświadczeniem, które daje mi poczucie pokoju i bezpieczeństwa, jest to, że każdego dnia rano oddaję siebie, moje małżeństwo i cały rozpoczynający się dzień Panu Jezusowi, przez Serce Maryi i przez serce św. Józefa. Proszę w ten sposób o łaski potrzebne do bycia dobrym mężem oraz ojcem. Proszę też w ten sposób o siłę do stawienia czoła wszelkim trudom i wyzwaniom, przed jakimi tego dnia stanę. Ten prosty akt zawierzenia i oddania daje mi poczucie, że nie jestem sam w trosce o wypełnienie mojego powołania. Wiem, że Święta Rodzina zna i rozumie wszelkie trudności, jakich mogę doświadczyć. Cały czas uczę się tego oddawania i zawierzania swoich spraw Jezusowi, Maryi i św. Józefowi. Uczę się też w różnych sytuacjach wznoszenia myśli i serca ku Świętej Rodzinie. To jest wielka łaska. 
 
JAK TO W PRAKTYCE PRZEŁOŻYĆ NA CODZIENNOŚĆ: ĆWICZENIA DUCHOWE
Dziś nie będzie „prostych” duchowych praktyk. Przyjmowanie i przeżywanie cierpienia jest rzeczą trudną i bardzo delikatną. Wpatrujmy się w Świętą Rodzinę, w Jezusa, Maryję i Józefa. Spróbujmy przeżyć dzisiejszy dzień ze świadomością tego, że Maryja, Józef i Jezus są blisko. I módlmy się za siebie nawzajem. Niech nasza współobecność i współodczuwanie wzmocni nasze serca.
 
MODLITWA MAŁŻEŃSKA
Modlitwa męża za żonę
Boże, spraw, aby moja żona uwierzyła i doświadczyła Twojej obecności i miłości w tym wszystkim, co jest dla niej cierpieniem i trudem. Daj mi łaskę, abym był dla niej zawsze czułym i wiernym wsparciem.
 
Modlitwa żony za męża
Boże, spraw, aby mój mąż uwierzył i doświadczył Twojej obecności i miłości w tym wszystkim, co jest dla niego cierpieniem i trudem. Daj mi łaskę, abym była dla niego zawsze czułym i wiernym wsparciem.
 
 
NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!”
Weź ze sobą to jedno zdanie, które Bóg wypowiedział do Ciebie, rozważaj je w sercu i powtarzaj wielokrotnie, aż do następnego rozważania, aby wniknęło jak najgłębiej do Twojej duszy: „[Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa” (2 Kor 12,9).