Dzień 30

ZAWIERZENIE ŚWIĘTEJ RODZINIE NASZEJ RELACJI MAŁŻEŃSKIEJ ORAZ DARU SAKRAMENTU MAŁŻEŃSTWA
Podsumowanie drugiego tygodnia
 
 
WPROWADZENIE
To wszystko, czym jest małżeństwo i rodzina w swej istocie, ma swoje źródło w Bogu.
Zbliżając się do Boga, odkrywamy głębsze znaczenie przyrzeczeń małżeńskich oraz możemy zaczerpnąć mocy potrzebnej, aby te przyrzeczenia wypełnić. 
Im pełniej będziemy przyjmować miłość, tym pełniej będziemy ją mogli dawać. Kontemplując Boga, który jest Wspólnotą, uczymy się być wspólnotą jako małżeństwo.
Niech codzienne pogłębianie relacji z Bogiem sprawi, że to, co ślubowaliśmy w dniu zawarcia sakramentu małżeństwa, będzie się w naszym życiu każdego dnia wypełniać.
Niech relacja z Bogiem daje nam siłę, aby codziennie podejmować trud wzrastania w miłości. 
 
ŚWIADECTWO ŚWIĘTYCH I MISTYKÓW
Z DZIENNIKÓW DUCHOWYCH ALICJI LENCZEWSKIEJ
Jezus:
Nie sądź, że jeśli otrzymam od ciebie jakiś dar miłości – większy niż
zazwyczaj – to może twoje serce odpocząć w bezruchu. Żaden twój dar
miłości nie jest wystarczający, skończony. I nigdy nie zaspokoi Mojego
serca spragnionego twojej miłości.
W miłości nie ma daru dokonanego. Miłość jest ogniem, który zawsze
musi być żywy, podsycany, karmiony.
Im większy ogień zapłonie, tym więcej paliwa potrzeba.
Miłość potrzebuje czynów, wołania serca, pragnienia – ciągle coraz większego.
Do zatracenia się, do zapomnienia o sobie, do szaleństwa ofiary
z siebie. Ciągle do ostatniego tchu, do ostatniej sekundy życia.
Miłość jest życiem intensywnym, pełnym, zaspokajanym aktywnością.
I nigdy nie będzie jej dosyć, dopóki nie spocznie w Bogu, Stwórcy swoim,
który jest Miłością.
Tylko tu jest twoje miejsce i tylko tu musisz być w każdej chwili, coraz
bardziej, coraz pełniej, dopóki nie połączysz się z Miłością, która cię
stworzyła. Dopóki nie powrócisz tu[,] skąd wyszłaś. Miłość jest drogą, na
której nie ma miejsca na odpoczynek. Nie ma przystanków. Jest nieustanny
ruch: albo w jedną, albo w drugą stronę. I jest to ruch przyspieszony. Im
jesteś bliżej, siła Mojego przyciągania jest większa i trzeba się jej poddać,
by cię unosiła coraz wyżej, coraz prędzej (kto ma, temu będzie dodane)
Każdy twój opór sprawia ból. Każde zatrzymanie powoduje ruch
odwrotny, oddalający coraz bardziej (kto nie ma, temu odbiorą to, co
mu się wydaje, że ma).
Życie jest drogą. Czas jest drogą. Wszystko jest drogą, która prowadzi do
Mnie(,) lub oddala.
Każdy twój czyn, myśl, pragnienie jest poddaniem się Mojej przyciągającej
sile Miłości(,) lub oporem wobec niej. Przylgnięciem do Mnie(,) lub
odwróceniem się.
Nic w twoim życiu nie jest obojętne – zupełnie nic.
Dlatego wszystko trzeba Mi oddać – poddać Mojej sile Miłości oczyszczającej
i przemieniającej, która unosi cię ku Niebu Życia we Mnie.
Potrzeba twojego wysiłku, wołania, pragnienia, bo miłość jest relacją
wzajemną. Jest życiem z kimś, dla kogoś. Nie ma miłości samej dla siebie.
Życie samemu dla siebie jest śmiercią. Jest unicestwieniem.
Bóg, który jest Miłością – jest Miłością w Trójcy Świętej. Jest Miłością
Ojca, Syna i Ducha – doskonałą Miłością. Dlatego chociaż Trójosobowy
jest Jeden.
Kłamie ten, kto mówi, że Mnie kocha, a odsuwa się od bliźnich.
Tam, gdzie nie ma miłości dla innych – nie ma miłości wcale.
Tam, gdzie nie ma czynu objawiającego miłość – nie ma miłości wcale.
Czynem jest wszystko, co darowujesz sercem, dłońmi, umysłem, by
świadczyć dobro, by je pomnażać.
Czynem najszlachetniejszej miłości jest dar z siebie.
Spełnieniem miłości jest wzajemny dar z siebie.
Pełnią Miłości jest całkowity wzajemny dar z siebie.
Ja, Jezus[,] ci to mówię, który jestem Darem Boga dla ciebie, który oddałem
życie za życie twoje[1].
 
PYTANIA DO OSOBISTEJ REFLEKSJI
  1. Co poruszyło Cię najbardziej w drugim rekolekcyjnym tygodniu, poświęconym relacji małżeńskiej? Co możesz zrobić, aby to wydało w Twoim życiu trwały owoc?
  2. Wyobraź sobie, jak wyglądałaby Twoja wymarzona relacja ze współmałżonkiem/współmałżonką? Pomyśl nad tym chwilę. Zastanów się też, o jakiej relacji między Wami, Twoim zdaniem, mógłby marzyć Bóg? Jak myślisz, czego by pragnął najbardziej?
  3. Jaki fragment przysięgi małżeńskiej spełniasz, twoim zdaniem, najsłabiej? Przeczytaj przysięgę, wybierz ten fragment i pomyśl, jak mógłbyś tą część przysięgi lepiej wypełnić.
Jeśli chcesz – zanotuj swoje odpowiedzi w swoim rekolekcyjnym dzienniku.
 
ZADANIE DNIA
Przejrzyj treści drugiego tygodnia rekolekcji „Rodzina33”. Jeśli masz notatki – zajrzyj do nich. Pomódl się o światło i wybierz jedną rzecz, nad którą chcesz popracować w kontekście waszej małżeńskiej relacji. Postanów sobie, aby codziennie modlić się w tej intencji. Na fundamencie modlitwy możesz zaplanować, jakie działania podejmiesz i kiedy będziesz na to poświęcać czas. Pamiętaj: tylko decyzje zmieniają życie.
 
 
ŚWIADECTWA I REFLEKSJE MAŁŻONKÓW
Konrad i Iga
Iga: Po tych wszystkich refleksjach i świadectwach o małżeństwie ktoś może się zastanawiać: co mam zrobić, żeby moje małżeństwo było szczęśliwe, żebyśmy to małżeństwo wygrali? Być może ktoś uczestniczy w tych rekolekcjach, które już się zbliżają do końca i nie widzi jeszcze żadnych spektakularnych zmian… 
Chciałabym takim osobom powiedzieć, że zmiana nie zawsze dokonuje się za pomocą wielkiego „Wow!”. Czasami chodzi o małe rzeczy, które stopniowo będą wydawać owoc.
Przede wszystkim to, co jest istotą: relacja z Bogiem, wspólna modlitwa i komunikacja między sobą. Widzimy też, posługując małżonkom, że często wykładamy się na małych rzeczach – właśnie na komunikacji, na tym, że nie potrafimy porozmawiać o swoich oczekiwaniach, o swoich potrzebach. Ważne, abyśmy umieli to wypowiedzieć: „Skarbie, to i to jest dla mnie ważne”, i rozmawiać o tym. Przez sam fakt rozmowy nasze życie może się zmienić. Oczywiście możemy się kontaktować ze sobą tylko na poziomie banałów i faktów, i tak naprawdę żyć obok siebie, ale nie taki jest zamysł Chrystusa. Pan Bóg chce, żebyśmy w tym małżeństwie się rozwijali, żebym mogła w taki sposób pięknie wpływać na męża, aby mu pomóc być świętym. I w drugą stronę.
Konrad: Nasz współmałżonek jest dla nas darem. Staram sobie o tym przypominać, bo często zapominam, co to znaczy „dar”. Coś, co jest mi dane, abym to pielęgnował. Dar rozumiem też jako coś, co ma mnie udoskonalić, również przez trudności, które będę przeżywał. Cała moja współmałżonka została mi dana, nie tylko to, co w niej jest dla mnie dobre i wspaniałe, ale też to, co jest w niej dla mnie trudne. Ważne jest to, że się wzajemnie wspieramy. Często tego doświadczam, kiedy przeżywam trudne chwile, kiedy mam w sobie na przykład złość na Pana Boga związaną z chorobą naszych dzieci lub przytłacza mnie coś innego, wtedy moja żona mnie dźwiga i podnosi. Mówi: „Nie martw się, będzie dobrze. Bóg jest dobry”. To takie nasze życiowe hasło. Żona potrafi mi nawet zrobić herbatę w kubku z napisem: „Bóg jest dobry” :-).
 Są też takie momenty, kiedy Isia ma słabszy czas, przeżywa trudne chwile i wtedy jakimś cudem zawsze ja mam na tyle wiary i nadziei w sobie, że ja wtedy jej mówię: „Skarbie, nie martw się, będzie dobrze, bo Bóg jest dobry. Może zrobić Ci kawę w kubku: «Bóg jest dobry»?” :-).
Nie wiem, jak to się dzieje, ale jeszcze nie mieliśmy takiej sytuacji, żebyśmy oboje w tym samym czasie mieli trudniejszy moment. Pan Bóg tak jakoś pięknie to zaplanował, że nawzajem się wspieramy. I trzeba to pielęgnować. Przecież może przyjść taki moment, że oboje będziemy w dołku. I wtedy dwa kubki nie wystarczą. Dlatego musimy uczyć się wspierać siebie wzajemnie, ofiarować sobie czas, zapraszać Boga do naszego małżeństwa, aby wypełniał pustki, które mamy.
BÓG JEST DOBRY. 
 
Marcin i Monika
Monika: Mamy takie doświadczenie, że kiedy skupimy się na naszej relacji, na naszym małżeństwie, to wszystko inne będzie nam przydane. Jeśli do tego małżeństwa, do tej relacji zaprosimy Pana Jezusa. I to w kontekście całej naszej rodziny. Naszych dzieci, które czują się najlepiej i najbezpieczniej wtedy, kiedy widzą, że między nami jest dobrze. To daje im poczucie bezpieczeństwa i przestrzeń do wzrostu w wierze i w dojrzewaniu do bycia człowiekiem.
Marcin: Nie da się tego zrobić inaczej, jak tylko jednocząc się z Bogiem. Myślę, że bardzo często przegrywamy nasze małżeństwa, bo traktujemy je jako cel sam w sobie. Tymczasem małżeństwo jest środkiem do celu. Małżeństwo jest drogą do tego, żeby poznać Boga, żeby zbliżyć się do Niego i nauczyć się z Nim żyć. Już 500 lat temu św. Ignacy z Loyoli mówił o czymś takim jak herezja absolutyzmu stworzenia. Mówił, że ludzie mylą środek z celem. Monika powiedziała o tym, że zapraszamy do naszej relacji Jezusa, ale rzeczywistość jest inna. To Bóg zaprasza nas, jako małżeństwo, do relacji z sobą. Jednocześnie powołał nas do życia we wspólnocie. To jest takie sprzężenie zwrotne. Zbliżamy się do małżonka, zbliżamy się do Jezusa. Kiedy jesteśmy bliżej Jezusa, zbliżamy się do małżonka. Ważne, by to zrozumieć. 
Monika: Często wołamy „Panie, Panie”, pozornie wybierając dobre aktywności kosztem naszego małżeństwa. To może być posługiwanie we wspólnocie czy na przykład jakieś akcje charytatywne. Absolutnie do tego zachęcamy, ale trzeba też to rozważyć w sercu i ze współmałżonkiem. Na ile to się też przysługuje, albo wręcz przeciwnie, naszemu małżeństwu. To jest ten fundament. Często nawet dobra aktywność może być formą ucieczki. Nie radzimy sobie w tej naszej relacji, w naszej małżeńskiej wspólnocie, więc uciekamy do jakiejś innej, chcąc pozornie zrobić coś dobrego.
Marcin: Jest na to proste rozwiązanie. Jak chcecie posługiwać to najlepiej robić to razem – z żoną/mężem. Oczywiście wiemy, że nie zawsze jest to możliwe, ale jest to pewien ideał, do którego warto dążyć. I na pewno jest to możliwe. Coś o tym wiemy.
 
Łukasz i Agnieszka 
Łukasz: Wracamy do fundamentu relacji z Bogiem. Małżeństwo oparte na Jezusie Chrystusie jest zawsze pełniejsze. Dlaczego? Ponieważ w takim związku jest wtedy jedna osoba, która nigdy nie nawala, zawsze kochająca, miłująca i rozumiejąca :-).
Mamy mnóstwo wad, zranień i jeśli siebie nie zaakceptujemy takimi, jakimi jesteśmy, to zaczynamy grać. Związek zaczyna być związkiem aktorskim, bo nie możemy być sobą. 
Warto pamiętać o tym, że podstawą jest Bóg i na Nim budujemy fundament, na którym stoi nasze małżeństwo i nasz dom. Chcielibyśmy opowiedzieć o siedmiu cechach dobrego małżeństwa, opisanych przez Johna Gottmana. On, badając te małżeństwa przez lata, wyodrębnił siedem cech charakteryzujących małżeństwa, które nazwał: „masters”.Kiedy przeczytaliśmy sobie jego badania, okazuje się, że to wszystko, co on stwierdza, jest ewangeliczne. Wszystko jest oparte na miłości. Jeśli się kochamy, to wszystko zaczyna działać zupełnie inaczej. To jest bardzo spójne z Ewangelią. I dlatego jest w tym prawda.
Pierwsza cecha dobrego małżeństwa to uaktualnianie mapy świata współmałżonka.
Agnieszka: Chodzi o to, że każdy z nas ma różne zainteresowania, zamiłowania. One się zmieniają z czasem. Są to takie sfery w życiu, które bardziej mnie pociągają, dla których chcę teraz więcej czasu poświęcić, które są dla mnie ważne. I uaktualnianie mapy świata oznacza, że interesuję się tym, co jest teraz ważne dla Łukasza, co lubi, co go interesuje. Tak jakby podążam za nim jako przyjaciel. Po prostu ciekawi mnie to i jest dla mnie ważne, żeby wiedzieć, czym się interesuje.
Łukasz: Druga cecha to pielęgnowanie uczucia sympatii i podziwu do współmałżonka. Czyli nie przechodzimy ze stanu zakochania, który trwa krótko do takiej codzienności: „O matko, znowu żona”.  
Agnieszka: Tak, żona jest, bo jest, a my na co dzień robimy to, co do nas należy. Być może nawet bez takich negatywnych emocji, ale jest w takiej postawie pewien marazm, rutyna. Wtedy codzienność może nas łatwo prowadzić do wypalenia. Jak tego uniknąć?
Bardzo dobrym zwyczajem jest po prostu zachwycać się swoim małżonkiem i jeśli gdzieś to nam umknęło, to warto do tego wrócić. Dziękowanie za drobne rzeczy i zachwycanie się nimi. 
Łukasz: Trzecia cecha to „zwracanie się ku…”.Szczególnie nam, mężczyznom, może to sprawiać dużo trudności. Kiedy żona mówi, a wiemy, że przekazuje dużo komunikatów dziennie, to jestem zainteresowany tym, co ona mówi. Czyli kiedy ona zaczyna mówić, to zwracam się ku niej i nie udaję zainteresowania, tylko rzeczywiście jestem zainteresowany :-).
Agnieszka: Taka dla mnie dobra rada, żeby tych komunikatów mniej przekazywać. Tak o 90% mniej. Jest szansa, że mąż coś tam wyłapie i zauważy, że do niego mówię. 
Łukasz: Bardzo dobra rada dla ciebie :-). Czwarta cecha małżeństw „masters” to: Ulegać wpływom małżonka. To oznacza, że jeśli małżonek się czymś fascynuje i argumentuje to, ukazując mi jakąś swoją wizję, to mogę dać się pociągnąć za tym, czego on pragnie. O czym marzy.
Agnieszka: Moje rozumienie tej cechy idzie w trochę innym kierunku. Wyobraźmy sobie, że mamy jakąś sytuację i myślimy w jaki sposób ją rozwiązać, albo mamy jakiś pomysł na spędzenie dnia. Ja mam taki, a ty masz taki. I po prostu mówię: Dobrze, super. To zróbmy tak, jak ty wymyśliłeś. Jestem otwarta na to. Często świadomie wybieram to, żeby ulegać twoim wpływom, bo cię kocham. Fajnie, zróbmy tak, jak ty pomyślałeś. 
Łukasz: Dokładnie o to mi chodziło. Kolejna cecha to: rozwiązywać problemy, które dają się rozwiązać. Piąta już cecha dobrego małżeństwa. W naszych domach jest mnóstwo drobnych konfliktów, konflikcików. 
Agnieszka: Konfliktów, ale też trudności, takich różnych rzeczy, które nie są zorganizowane, które nie do końca dobrze funkcjonują, które zostawiliśmy biegowi życia. U nas jest mnóstwo takich rzeczy. 
Łukasz: Można się łatwo domyślić, że w rodzinach wielodzietnych jest mnóstwo spontaniczności i dużo rzeczy leży jakby z boku.
Agnieszka: Tak się po prostu. Kiedy równolegle wydarza się wiele rzeczy, spontanicznie, to wychodzi z tego ogólnie taki misz-masz. Dezorganizuje wszystko i jesteśmy sfrustrowani, a w zasadzie ciężko znaleźć winnego, bo tak jakoś to wyszło. 
Łukasz: Szósta cecha dobrego małżeństwa, to: pokonaj paraliżujący konflikt. Są takie rzeczy, które są trudne, których być może nie uda się rozwiązać przez całe nasze życie. Możemy mieć dla przykładu taką różnicę zdań w ważnych, specyficznych obszarach, że jest to nie do pokonania.
Agnieszka: To mogą też być różnice sposobów bycia, które są dla nas ważne, a twój jest zupełnie inny. Taki przykład z naszego życia: Ty lubisz zostawać w domu, żeby odpocząć w sobotę, a ja lubię z dziećmi i z całą naszą rodziną gdzieś wyjść. Odpoczywamy w zupełnie inny sposób. I to jest coś, na co nie znajdziemy kompromisu, bo zawsze jedno z nas będzie się czuć niekomfortowo.
Łukasz: Tak, ale można szukać rozwiązania. Jednego tygodnia wychodzimy, drugiego zostajemy w domu.
Agnieszka: Tak, ale chodzi o to, że taka sytuacja może dotyczyć rzeczy naprawdę ważnych i stać się prawdziwym impasem w małżeństwie. Może powodować dramaty i zgrzyty. I teraz chodzi o to, żeby to pokonać, czyli nie rozwiązać, bo być może nie da się tego rozwiązać, ale zapanować nad tym. Przejść nad tym do porządku dziennego, zhakować system, rozbroić bombę. Nauczyć się o tym rozmawiać. Mówić o tych trudnościach i znajdować jakieś sposoby obejścia tego, żeby łatwiej nam było z tym żyć. Po prostu nauczyć się z tym żyć w dobry sposób. 
Łukasz: Została nam siódma cecha: odnaleźć poczucie wspólnoty. Nasza rodzina to taka mikrowspólnota, która ma swoje zwyczaje i rytuały. Warto nadać im ważny sens. Poszukać takich wspólnych praktyk i pielęgnować je, żebyśmy mieli jakieś swoje stałe zwyczaje. Zrobić taką mikrokulturę własnej rodziny. 
Agnieszka: Tak, chodzi o to, żebyśmy mieli swoje punkty odniesienia i zwyczaje, które mogą być zrozumiałe tylko dla nas. My mamy coś takiego, zainicjowanego przez nasze dzieci. Dzień rodzinki. Nasze dzieci bardzo to lubią, pozwalamy im wtedy jeść niezdrowe rzeczy, ale też fajnie spędzamy razem czas i to jest taki nasz rytuał. Jeszcze nieregularny, ale specyficzny. Jak mówimy: „dzień rodzinki”, to w naszym domu nasze dzieci i my wiemy o co chodzi. 
Łukasz: Podsumowując, chodzi o to, żeby się po prostu kochać i przyjmować takimi, jakimi jesteśmy. Znać te wszystkie cechy dobrego małżeństwa, a przede wszystkim mieć świadomość, że w sakramencie małżeństwa jest Bóg. Nawet jeśli mój małżonek nie zmieni się do końca życia, zostanie takim, jakim jest dzisiaj, ze wszystkimi swoimi wadami, zranieniami, grzechami, ze wszystkim, to ja i tak cały ten pakiet przyjmuję. Przyjmuję i kocham. 
 
ZAWIERZENIE ŚWIĘTEJ RODZINIE NASZEJ RELACJI MAŁŻEŃSKIEJ ORAZ DARU SAKRAMENTU MAŁŻEŃSTWA 
 
Święta Rodzino z Nazaretu,
Jezu, Maryjo, Józefie,
zawierzamy Waszej miłości i opiece naszą relację małżeńską oraz dar sakramentu małżeństwa.
Niech przez Wasz przykład oraz troskę codziennie wzrastają w nas miłość, wierność i uczciwość małżeńska. Amen.



[1] A. Lenczewska, Świadectwo. Dziennik duchowy, wydawnictwo Agape, Poznań 2018, świadectwo nr 796, s. 780–784