Dzień 29

ZAWIERZENIE ŚWIĘTEJ RODZINIE NASZEJ OSOBISTEJ RELACJI Z BOGIEM ORAZ DARU SAKRAMENTÓW ŚWIĘTYCH 
Podsumowanie pierwszego tygodnia
 
 
WPROWADZENIE
Chcielibyśmy w tym dniu podsumować to, co rozważaliśmy w pierwszym tygodniu rekolekcji „Rodzina33”. Nasz fundament, powrót do korzeni, to relacja z Bogiem, która zostaje nam ofiarowana i zadana – w sposób szczególny poprzez sakramenty święte: chrztu, Eucharystii, bierzmowania i pojednania.
Niech każdy nasz dzień będzie potwierdzeniem tego daru – tożsamości dziecka Bożego.
Aby tego daru nigdy nie stracić, lecz przeciwnie, aby go rozwijać i współpracować z daną nam łaską – pragniemy dziś zawierzyć naszą relację z Bogiem i dar sakramentów świętych – Świętej Rodzinie z Nazaretu.
 
LEKTURA DUCHOWA
Z KSIĄŻKI IN SINU JESU
Jednym w wielkich darów obecnego czasu są słowa przekazane przez Pana Jezusa mnichowi benedyktyńskiemu, zawarte w książce pt.: In Sinu Jesu. Jest to pełne miłości orędzie poświęcone w znacznej mierze tematowi adoracji oraz ukazujące niezwykłą rolę Maryi. Możemy tam przeczytać między innymi takie słowa:
 
Zapisane 30 marca 2008 roku
Niedziela Miłosierdzia Bożego
Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie
będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć
będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu Moim, a wy we
Mnie i Ja w was. (J 14,18-20)
Jezus:
† Tak, powiedziałem to o Eucharystii, darze Mojej nieustannej obecności
dla Mojej Oblubienicy – Kościoła, aż do końca czasów. Żadna należąca
do Mnie dusza nie jest na tym świecie opuszczona tak długo, jak Kościół
kontynuuje to, co w nocy przed Moją męką nakazałem, aby czyniono
na Moją pamiątkę. Najświętsza Eucharystia nie jest jedynie ofiarą, jaką
w sposób bezkrwawy składam Ojcu, nie jest jedynie pokarmem dla dusz,
żywiącym je Moim prawdziwym Ciałem i Moją Krwią, lecz jest również
sakramentem Mojej Boskiej przyjaźni, znakiem Mojego płomiennego
pragnienia pozostania blisko wszystkich, którzy Mnie szukają, którzy Mnie
potrzebują, którzy chcą spędzać czas w Moim towarzystwie.
Dlatego tak bardzo boleję nad zamkniętymi kościołami i nad tym, że
przez tak wiele dni pozostaję sam, opuszczony, w tabernakulum. Chcę
przyciągnąć dusze do Mojego otwartego Serca; chcę, by doświadczyły,
czym jest trwanie w blasku Mojego Eucharystycznego Oblicza. (...)
 
Przyjdźcie do Mnie, obecnego w Sakramencie Mojej Miłości, a Ja napełnię
was słodyczą Mojej przyjaźni. Wiedzcie, że nie ma na świecie towarzystwa,
które mogłoby równać się z Moim. To po to ustanowiłem sakrament
Mojego Ciała i Mojej Krwi, aby dusze mogły Mnie odnaleźć, obecnego
w kościołach, i aby pozostając w Mojej obecności, nauczyły się ode Mnie
tego wszystkiego, co usłyszałem od Ojca. To dlatego nazywam was
przyjaciółmi. Jesteście Moimi przyjaciółmi, ponieważ z tabernakulum,
w którym jestem obecny, oraz z monstrancji, w której jestem wystawiony
na wasz widok, dzielę się z wami tajemnicami Mojego Serca. (...)
 
Pragnę, aby nawiedzanie Najświętszego Sakramentu stało się
normalną praktyką każdego katolika, odruchem wierzącego serca, wyrazem
wdzięczności i zadośćuczynienia za opuszczenie i odtrącenie,
którego doświadczam w tak wielu miejscach. Niech kapłani dadzą przykład,
a wierni będą ich naśladować. Czyż owca nie podąża za pasterzem?
Gdzie są zielone pastwiska, o których mówił król – psalmista, czyż nie
w Mojej Eucharystycznej Obecności? (s. 89–91).
 
Wtorek, 13 marca 2012 roku
† Każdy moment spędzony w Mojej obecności ma drogocenną wartość.
Każda oddana Mi chwila jest bezcenna w Moich oczach i przyniesie
owoc całemu Kościołowi. Nie chodzi o ilość, o spędzanie długich godzin
w Mojej obecności, kiedy obowiązki czyjegoś stanu życia wymagają
czegoś innego. To, czego pragnę, to chwile czystej adoracji i miłości,
ofiarowane Mi przez proste, dziecięce serce. Podobnie jak matka znajduje
tę samą radość z powodu małego polnego kwiatka, ofiarowanego przez
jej dziecko, jak z bukietu kwiatów, tak i Ja znajduję radość z jednej chwili
ofiarowanej Mi z miłości.
Zacznij zatem ofiarowywać Mi to, co możesz. Zobaczysz, że sprawię,
że będziesz dokładał chwilę do chwili, aż podarujesz Mi tyle adoracji
i miłości, ile od ciebie pragnę. Zbyt wiele dusz zniechęca się, gdy usiłują
się modlić. Błędnie mniemają, że jeśli nie mogą podjąć się czegoś większego,
to lepiej nie brać na siebie niczego. I tak oto porzucają modlitwę
i pozostawiają Mnie samego, oczekującego choćby na chwilę ich obecności,
pociechę dla Mojego Serca.
Podaruj Mi choć chwilę adoracji i miłości, a Ja ją pomnożę i sprawię,
że będziesz Mi mógł podarować godziny adorowania i miłowania wtedy,
gdy stanie się to możliwe w twoim życiu i kiedy cię o to poproszę. Zbyt wiele
dusz próbuje czynić za dużo i kończy, nie robiąc niczego. Lepiej zaczynać od
tego, co małe, powierzając Mi to niewiele, i ufając, że to przyjmę i pomnożę
ku Mojej chwale i ku chwale Mojego Ojca (In Sinu Jesu, s. 322).
 
 
PYTANIA DO OSOBISTEJ REFLEKSJI
  1. Co poruszyło Cię najbardziej w pierwszym tygodniu rekolekcji? Co możesz zrobić, aby to wydało w Twoim życiu trwały owoc?
  2. Wyobraź sobie, jak wyglądałaby Twoja wymarzona relacja z Bogiem? Pomyśl nad tym chwilę. Zastanów się też, o jakiej relacji z Tobą, Twoim zdaniem, mógłby marzyć Bóg? Jak myślisz, czego by pragnął najbardziej?
  3. Czy masz w sercu otwartość, aby jako konkretny owoc tych rekolekcji, ofiarować Bogu w tygodniu konkretny czas, który będziesz regularnie poświęcać na adorację Najświętszego Sakramentu? (To może być jedna godzina w tygodniu).
Jeśli chcesz – zanotuj swoje odpowiedzi w swoim rekolekcyjnym dzienniku.
 
ZADANIE DNIA
Przejrzyj treści pierwszego tygodnia rekolekcji „Rodzina33”. Jeśli masz notatki – zajrzyj do nich. Pomódl się o światło i wybierz jedną rzecz, nad którą chcesz popracować, aby pogłębić swoją relację z Bogiem. Postanów sobie, aby codziennie modlić się w tej intencji. Na fundamencie modlitwy możesz zaplanować, jakie działania podejmiesz i kiedy będziesz na to poświęcać czas. Pamiętaj: tylko decyzje zmieniają życie.
 
 
ŚWIADECTWA I REFLEKSJE MAŁŻONKÓW
 
Marcin i Monika 
Marcin: Mam takie poczucie jako ojciec i głowa rodziny, ale też po prostu jako człowiek, że nasza rodzina nie będzie święta, nie będzie wyjątkowa, nie będzie niepowtarzalna, nie będzie promieniująca i nie będzie wskazywać na Jezusa – jeśli nie postawimy wszystkiego na jedną kartę – oddając, czyli zawierzając Bogu wszystko, nie zostawiając sobie niczego (w znaczeniu – nie zostawiając sobie niczego takiego, do czego Bóg nie ma dostępu). Jeśli my jako małżonkowie i odpowiedzialni za rodzinę, każde z osobna, nie oddamy wszystkiego Bogu, ta obietnica nie będzie mogła się wypełnić. 
Ktoś mógłby spytać: dlaczego mamy oddać wszystko Bogu? dlaczego mamy wykonać taki krok wiary?
My podjęliśmy ten krok przede wszystkim dlatego, że doświadczyliśmy Jego miłości. Bóg jest Miłością i nie pisze o tym tylko św. Jan, ale całe słowo, jakie Bóg wypowiedział, jest jednym wielkim orędziem miłości. Chodzi o to, aby przyjąć, że mamy najlepszego Tatę w niebie i że On nas kocha...
Monika: ...kocha nas tak, jakbyśmy byli jedynymi ludźmi na świecie. Jakbym na tym świecie miała teraz zostać tylko ja, to on nie kochałby mnie ani mniej, ani więcej, tylko tak samo. Właśnie tak kocha Bóg. To jest tak trudne do przyjęcia, ale tak piękne, jak już zdamy sobie z tego sprawę. Nasz Pan jest Wszechmogący i może wszystko. Nie może tylko jednego: nie może przestać nas kochać. 
Marcin: On nas kocha osobiście. Słowo Boże mówi, że Bóg jest Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba. Jest Bogiem Marcina, Moniki i Twoim. To jest Twój Bóg. Bóg bliski i kochający. W księdze Izajasza czytamy: „Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość Moja nie odstąpi od ciebie, mówi Pan” (Iz 54,10). To jest Bóg, który chce być wypełnieniem wszystkich Twoich najskrytszych pragnień.
Monika: Właśnie tutaj pojawia się pytanie: Czy to jest nasze najskrytsze pragnienie – by kochać Boga, który nas tak bardzo ukochał? Kiedyś miałam problem z przyjęciem tej prawdy, że jestem tak przez Niego ukochana, bo myślałam, że muszę sobie zasłużyć na miłość. Cały czas nam się wtłacza do głowy, że nie ma nic za darmo, że nic nie jest bezinteresowne. A właśnie Pan Bóg kocha mnie nie dlatego, że ja jestem dobra, ale dlatego, że On jest dobry. I Ciebie też kocha nie dlatego, że jesteś dobry czy dobra, ale dlatego, że On jest dobry. I nie musimy sobie na Jego miłość zasłużyć.
Marcin: To tak, jakby dziecko wstawiając codziennie rano, pytało swojego taty: Tato, czy będziesz mnie dziś kochać? :-)
Jest we mnie takie przekonanie i chcę to przekazać wszystkim, którzy to czytają, że gdyby Bóg miał w niebie biurko, to na tym biurku byłoby zdjęcie twojej rodziny. Z tym obrazem chcielibyśmy Was zostawić. 
 
Łukasz i Agnieszka
Łukasz: Dobrym podsumowaniem rozważań o relacji z Bogiem wydaje mi się historia Mojżesza, z którym Bóg chciał się spotkać w rozpadlinie skały. Co to dla mnie znaczy? To znaczy: Mojżeszu, bądź w takim miejscu, gdzie już nic od ciebie nie zależy, gdzie wszystko Ja mam w dłoniach, gdzie nie masz już kontroli nad swoim życiem, gdzie wszystko już zostawiłeś. I Mojżesz spotkał się z Bogiem w tym miejscu. I teraz: jeśli my mielibyśmy spotkać się z Bogiem w ten sam sposób, to główny akcent musiałby paść na zaufanie: Czy staniesz tam i Mi zaufasz? Ja sobie w moim życiu mnóstwo kładek budowałem (byle nie znaleźć się w rozpadlinie skały!). A chodzi o to, żeby się tych kładek pozbyć. 
Agnieszka: Jest wiele rzeczy, które nie są moralnie złe, ale pytanie, czy nie jesteśmy do nich zbyt przywiązani?
Łukasz: Ojciec Dolindo mówił: Jezu, Ty się tym zajmij, siostra Faustyna: Jezu, ufam Tobie. I właśnie o to tutaj chodzi: o przeniesienie środka ciężkości na Boga – Tobie ufam, od Ciebie wszystko zależy. Do tego chcielibyśmy zachęcić wszystkich małżonków, aby dać jak najwięcej przestrzeni Bogu. Zaufanie to podstawa, która jest fundamentem naszej relacji z Bogiem. Jeśli w pełni zaufamy, to wchodzimy w przestrzeń żywej, osobowej relacji z Bogiem. 
 
Konrad i Iga
Iga: Podsumowując tydzień poświęcony relacji z Panem Bogiem, chcę się podzielić tym, że przyszedł taki moment w moim życiu, kiedy zdałam sobie sprawę, że Pan Bóg jest dla mnie naprawdę ważny. To był czas, kiedy chodziłam do Liceum Sióstr Niepokalanek. Bardzo chciałam być siostrą Niepokalanką, ale potem poczułam powołanie do małżeństwa. Poszłam na Mszę Świętą do księży Dominikanów i tam poznałam Konrada. Zaczęliśmy naszą relację od przyjaźni i do dzisiaj tę naszą przyjaźń rozwijamy.
Po pewnym czasie wiedzieliśmy, że chcemy iść w małżeństwo. Wiedziałam, że bardzo potrzebuję Pana Boga i dużo się modliłam. Pomogła mi wtedy również wspólnota. Byliśmy razem zaangażowani we wspólnotę Ruchu Czystych Serc. Wtedy, na etapie liceum, zaczęła się moja osobista relacja z Bogiem i dziś widzę, że bez tej relacji sam na sam nie dałabym rady dobrze wypełnić swojego powołania. Bez relacji z Chrystusem nie dam rady. Pan Bóg w moje serce wpisał bardzo mocno taką przestrzeń dla siebie i chcę czerpać z tego źródła. Najpiękniejsze, co praktykuję, to czas, kiedy mogę wyjechać na rekolekcje ignacjańskie. To są rekolekcje w ciszy. Tydzień milczenia. To jest niesamowite, kiedy mogę tak po prostu pobyć przy Panu Bogu, pytać swojego serca, rozważać Jego słowo. To buduje naszą relację. Ja i On. Wtedy się napełniamy. Wracam po takich rekolekcjach z naładowanymi akumulatorami, aby realizować to, do czego Pan Bóg mnie powołuje. Do moich obowiązków stanu, do mojej misji, do mojej codzienności. Często małżonkowie zadają mi pytanie, czy można zbudować dobrą rodzinę, dobre małżeństwo bez relacji osobistej z Panem Bogiem. Jestem przekonana, że nie, że prędzej czy później tych naszych pokładów miłości nam zabraknie. Jeśli będziemy czerpać od tego najlepszego Nauczyciela, to mogą być wzloty i upadki, lepsze i gorsze dni, ale te dni będą przepełnione Jego chwałą.
Konrad: Często łapię się na tym, że nie mam nic, czym mógłbym udowodnić sobie albo światu, że jestem stworzony do wielkich rzeczy i wtedy Pan Bóg przychodzi do mnie z ratunkiem. „Mały Konradku, nie przejmuj się tym, nie musisz mieć niesamowitych rzeczy w sobie, bo Ja jestem z tobą”. Bez Pana Boga czuję się po prostu pusty. Nie mam nic do zaoferowania ani mojej rodzinie, ani światu, a wszystko to, co mam, mam dzięki Niemu. Znam takich ludzi, którzy mówią: „No, żebym tylko zdrowe ręce miał, to tymi rękoma wszystko zrobię”. A ja właśnie widzę, że te ręce mam od Pana Boga. Często łapię się na tym, że jestem w tym miejscu, w którym jestem, mam taką wspaniałą żonę, wspaniałe dzieci i już zaczynam się robić coraz pewniejszy siebie, bo widzę, że mi się układa. Wtedy przychodzi takie klepnięcie. Być może to Pan Bóg mnie sprowadza do parteru, ale są po prostu takie momenty, kiedy widzę, że wszystko mam od Pana Boga i że wszystko zależy od Pana Boga. Kiedy zaczynam być zbyt pewny siebie, to nagle wszystko przestaje się udawać. Natomiast kiedy wpuszczam Pana Boga przed siebie, jako mąż, jako ojciec, po prostu jako człowiek, to idzie tak jakoś pięknie i widzę, że Pan Bóg wydeptuje właściwe ścieżki. To przepełnia mnie radością, męstwem i szczęściem.
 
ZAWIERZENIE ŚWIĘTEJ RODZINIE NASZEJ RELACJI Z BOGIEM ORAZ DARU SAKRAMENTÓW ŚWIĘTYCH 
 
Święta Rodzino z Nazaretu,
Jezu, Maryjo, Józefie,
zawierzamy Waszej miłości i opiece naszą osobistą relację z Bogiem oraz dar sakramentów Świętych: chrztu, Eucharystii, bierzmowania i pojednania.
Niech przez Waszą obecność i pomoc, Bóg będzie w naszych sercach kochany i adorowany tak, jak był kochany i adorowany w Nazarecie. Amen.