Dzień 26

TYDZIEŃ 4
POWOŁANI DO SŁUŻBY I EWANGELIZACJI
„...aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał” (J 17,21).
 
DZIEŃ 5
MARYJA W KANIE I W WIECZERNIKU. GWIAZDA NOWEJ EWANGELIZACJI. 
MODLITWA I SŁUŻBA. 
„I była tam Matka Jezusa…” (J 2,1).
 
ROZWAŻANIE DNIA
To, co się dzieje w Kanie Galilejskiej, jest bardzo ważne. Jest to bowiem początek największego dzieła ewangelizacji w historii świata. Dzieła prowadzonego przez samego Jezusa. To, co Bóg czyni na początku, rzuca światło na wszystko inne.
 
Co zatem mówi nam tajemnica Kany?
Po pierwsze: dzieło ewangelizacji zaczyna się PRZEZ MARYJĘ. Jezus tak chciał. I dlatego zawsze, kiedy będziemy zapraszać Maryję do tego, co robimy w Kościele, zawsze, kiedy będziemy razem z Nią się modlić i prosić Ją o radę – dzieła, które poprowadzimy, będą przynosić największy owoc.
Po drugie: zobaczmy, co robi Maryja? Co stoi na progu największego dzieła ewangelizacji?
WRAŻLIWOŚĆ NA POTRZEBY DRUGIEGO CZŁOWIEKA. WSPÓŁODCZUWANIE.
Miłość miłosierna. Pochylenie się nad drugim człowiekiem. Czujność i czułość względem jego sytuacji i potrzeb.
Maryja nie organizuje na weselu w Kanie koncertu uwielbienia dla Jezusa. Czy nie mogłaby zawołać: „A teraz wszyscy razem klaszczemy dla Jezusa!”?
Okazja była świetna. Ale nie. Ona po prostu kocha. W czuły i współodczuwający sposób pochyla się nad sytuacją małżonków i podejmuje konkretną inicjatywę, aby im pomóc.
Co za szkoła ewangelizacji!
I jeszcze trzecie: Maryja się modli.
Mówi do Jezusa: „Nie mają już wina”(J 2,3). To jest Jej modlitwa serca. Tak samo jest w wieczerniku.Modlitwa serca wyprasza Zesłanie Ducha Świętego.
Co się stanie jeśli jako małżeństwa zaczniemy razem z Maryją modlić się sercem i wołać: „Przyjdź Duchu Święty!”?
 
Wiosna Kościoła
Jeśli będziemy zapraszać Maryję do dzieł i posług, w których uczestniczymy,
jeśli będziemy współczuć i współodczuwać z drugim człowiekiem, reagując konkretnymi gestami miłości, jeśli będziemy się modlić sercem – całe nasze domy, parafie oraz dzieło służby i ewangelizacji rozkwitną i staną się prawdziwą wiosną Kościoła.
 
ŚWIATŁO NAUCZANIA KOŚCIOŁA:
Z KONSTYTUCJI DOGMATYCZNEJ O KOŚCIELE LUMEN GENTIUM
To zaś macierzyństwo Maryi w ekonomii łaski trwa nieustannie – poczynając od aktu zgody, którą przy zwiastowaniu wiernie wyraziła i którą zachowała bez wahania pod krzyżem – aż do wiekuistego dopełnienia się zbawienia wszystkich wybranych. Albowiem wzięta do nieba, nie zaprzestała tego zbawczego zadania, lecz poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo ustawicznie zjednuje nam dary zbawienia wiecznego. Dzięki swej macierzyńskiej miłości opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa, póki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny (LG, 61–62)
 
Stąd też i w swojej apostolskiej działalności Kościół słusznie ogląda się na Tę, co zrodziła Chrystusa, który po to począł się z Ducha Świętego i narodził z Dziewicy, aby przez Kościół także w sercach wiernych rodził się i wzrastał. Ta zaś Dziewica w życiu swoim stała się przykładem owego macierzyńskiego uczucia, które ożywiać winno wszystkich współpracujących dla odrodzenia ludzi w apostolskim posłannictwie Kościoła (LG, 65).
 
LEKTURA DUCHOWA
Z KSIĄŻKI DR. EMILA NEUBERTA: MÓJ IDEAŁ – JEZUS, SYN MARYI
 
Modlitwa apostolska
Maryja:
1. Synu mój, czy wiesz, że nie ma takiego położenia, w którym byś nie rozporządzał bronią apostolską najwyższej skuteczności, tj. modlitwą?
Wierzysz zapewne, że można pracować nad zbawieniem dusz przez modlitwy, tak jak i przez głoszenie słowa Bożego. Przyznajesz, że modlitwa jest pocieszającym zastępstwem działania dla starców, dla kalek i dla wszystkich, którzy nie mogą oddawać się zewnętrznym czynom gorliwości.
Nie rozumiesz jednak jeszcze apostolskiej skuteczności modlitwy!
2. Modlitwa nie jest środkiem zastępczym bezpośredniego działania; ona jest bronią apostolską, której skuteczność o niebo przewyższa wszelką działalność zewnętrzną.
Jezus przez trzy lata nauczał; przedtem zaś modlił się przez lat trzydzieści, a przez trzy lata swojego apostolstwa zewnętrznego nie tylko noce spędzał na modlitwie, ale ciągle w głębi duszy z Ojcem rozmawiał, jednocześnie słowem nauczając ludzi.
 Współdziałałam z Nim w odkupieniu świata. Nie głosiłam nauk, nie kierowałam Kościołem, nie działałam cudów, ale się modliłam i cierpiałam.
 I Św. Józef modlił się i cierpiał jak ja i jakkolwiek księgi nie przechowały ani jednego jego słowa, zrobił więcej dla nawracania ludzi niż św. Jan, św. Piotr i św. Paweł.
Badaj życie ludzi oddających się pracy apostolskiej: wszyscy, którzy mnóstwo dusz nawrócili, byli ludźmi modlitwy.
 3. Biada apostołowi nie modlącemu się! Jako miedź brzęcząca i cymbał brzmiący poświęca się, męczy i może upada, nie czyniąc nic dobrego dla dusz. A jeżeli praca jego zdaje się wydawać owoce zbawienia, to zawdzięcza je błagalnym modłom nie znanej mu i nie znającej siebie duszy; on nie otrzyma za nie żadnej nagrody.
 4. Czyż nie widzisz, że inaczej być nie może? Albowiem nawrócenie, uświęcenie lub zbawienie duszy jest dziełem nadprzyrodzonym. Jakże można samą naturą zrobić rzecz nadnaturalną? Nadprzyrodzoność jest owocem, a łaska – owocem modlitwy. Im więcej przyłożymy modlitw, tym więcej dokonamy dzieł nadprzyrodzonych.
 5. Bóg żąda czynów tam, gdzie są one możliwe, tak jak chce znaków widzialnych dla zesłania łaski sakramentalnej. Ale tak jak wszystkie wody oceanu nie zdołają same przez się oczyścić duszy dziecka, podobnie wszystkie czyny zewnętrzne nie mogą nawrócić ani uświęcić jednego człowieka.
 Słowa sakramentalne muszą towarzyszyć polaniu wodą czoła niemowlęcia; modlitwa apostoła musi się łączyć z pracą jego zewnętrzną.
 Modlitwa może nawet zupełnie zastąpić działalność zewnętrzną tam, gdzie ta jest niemożliwa, podobnie jak chrzest pragnienia może zastąpić chrzest wody tam, gdzie ten nie jest możliwy.
 6. Czyż Bóg nie jest wszechmocny? Czyż nie rozporządza mnóstwem sposobów, aby do dusz doprowadzić łaskę zbawienia? Może dać cudowną skuteczność najprostszemu powiedzeniu. Może w słowie posłyszanym lub przeczytanym, a czasem źle zrozumianym, w nieszczęściu nagłym, w najzwyczajniejszym zdarzeniu pozwolić nam znaleźć naukę, która objaśnia, wzrusza i nawraca. Może posługiwać się nawet nieprzyjaciółmi swymi dla wykonania miłosiernych swych zamiarów. Prorok Balaam wysłany został, ażeby Izraelitów przekląć, a zamiast przekleństw wygłosił błogosławieństwa. Apostolstwu nie tyle brakuje czynów, ile apostolskiej modlitwy.
 7. Czy zrozumiałeś tę naukę?
Jeżeli tak, to powiedz, czy usiłujesz apostołować więcej modlitwą niż zewnętrznymi czynami? Czy pamiętasz modlić się co dzień w celach apostolskich?
Kiedy chcesz jaką duszę zdobyć, namyślasz się nad tym, co masz zrobić i co powiedzieć – i słusznie; ale czy się przykładasz jeszcze bardziej do modlitwy? I czy się spodziewasz powodzenia więcej od Boga, do którego się modlisz niż od własnej zręczności i mocy przekonywania?
 8. Módl się, módl się i ucz się mnożyć modlitwy za nawrócenie i uświęcenie dusz.
Do każdej modlitwy i do każdej Komunii Św. dodaj intencję apostolską.
Zamieniaj w modlitwy czyny i cierpienia swoje, ofiarując je Bogu przez moje ręce na poszczególne cele wedle moich intencji.
A do tego dodaj ofiarę wszystkich Mszy Św., które się odprawiają w ciągu dnia na całym świecie.
 9. Módl się za rodziców i wszystkich ci drogich.
Módl się za Kościół Św., za Ojca Św., za biskupów, kapłanów i za wszystkich misjonarzy i apostołów.
Módl się w szczególności za tych, którzy tak jak ty skupili się pod moim sztandarem, aby przyśpieszyć nadejście królestwa Jezusowego przez nastanie królestwa mojego.
Módl się za tych, którym starałeś się uczynić dobrze, aby dobro to było trwałe.
Módl się za tych, którym powinieneś był dobrze czynić, aby modlitwa twoja naprawiła to niedbalstwo.
Módl się za tych, których spotkasz w ciągu dnia, abyś uczynił im tyle dobrego, ile uczynić było ci przeznaczone.
10. Módl się przed czynem, ażeby Bóg łaskawy zesłał nam zupełne powodzenie. Módl się, kiedy przypuszczasz, że przedsięwzięcie będzie trudne, ażeby modlitwa wspomagała twoją bezsilność. Módl się, kiedy ci się ono łatwe wydaje, z obawy abyś, opierając się na własnej naturalnej zręczności, nie wydał żadnego nadprzyrodzonego owocu.
Módl się, wykonując czyn, ażeby Bóg działał dalej przez ciebie.
Módl się po spełnieniu czynu, żeby Bogu podziękować w razie powodzenia, albo żeby zamierzone dobro osiągnięte zostało nawet wtedy, kiedy się zdaje, że ci się nie udało; wiedz bowiem, że im więcej cię Bóg do modlitwy przynagla, tym więcej chce ci zesłać powodzenia.
Módl się i nie przestawaj się modlić, a dokonasz cudów przeze mnie i dla mnie[1]
 
 
PYTANIA DO OSOBISTEJ REFLEKSJI
  1. Czy próbowałeś/łaś takiej praktyki duchowej, aby zapraszać Maryję do tego, co robisz i w co się angażujesz? Może warto spróbować?
  2. Czy twoje serce jest czułe i wrażliwe? Poproś Maryję, aby wyprosiła Ci łaskę czułości, wrażliwości i współodczuwania.
  3. Czy wykorzystujesz w pełni potencjał modlitwy? Czy wierzysz, że ufną modlitwą możesz zmieniać oblicze świata? Czy modlisz się w sposób, który twoim zdaniem poruszy serce Boga?
Jeśli chcesz - zanotuj swoje odpowiedzi w swoim rekolekcyjnym dzienniku.
 
ZADANIE DNIA
Pomyśl i znajdź od 1–3 obszarów/sytuacji, w których mógłbyś/mogłabyś rozwijać wrażliwość na potrzeby drugiego człowieka. Porozmawiajcie o tym i wymieńcie się swoimi przemyśleniami.
 
 
ŚWIADECTWA I REFLEKSJE MAŁŻONKÓW
Konrad i Iga 
Konrad: Gdzie Duch Święty, tam Maryja i gdzie Maryja, tam Duch Święty. To właśnie Ona dała nam przykład, jak ewangelizować i służyć innym osobom. Wiedziała, że jest Mamą Zbawiciela, a jednak znała swoje miejsce. Nigdy nie przesłaniała Jezusa. Ja mam często z tym problem, że chciałbym być na pierwszym miejscu, głosić, działać i zbierać te wszystkie laury, a Maryja pokazuje, że ewangelizować można poprzez bycie z drugą osobą. Poprzez towarzyszenie. Maryja w wieczerniku towarzyszyła apostołom, którzy się bali, byli zalęknieni. Jej bliskość dodawała im siły. Ona w cichości swojego serca uczy nas właśnie takiej służby drugiemu człowiekowi – mówienia mu o Panu Bogu bardziej poprzez obecność niż poprzez słowa. To też mi pokazuje, jak ja mam ewangelizować w mojej rodzinie, że moim pierwszym zadaniem jest służyć najbliższym przez miłość i obecność. Moim powołaniem jako mężczyzny jest przewodniczyć i prowadzić moją rodzinę, ale nie w tym znaczeniu, że idę przodem i wszyscy widzą, jaki jestem wspaniały. Mam przewodniczyć, ochraniając moich najbliższych, służąc im, dając im swój czas i wszystkie swoje talenty. 
Iga: Ja też widzę to jako mama – czasami chcielibyśmy robić jakieś wielkie rzeczy, a czasem chodzi po prostu o towarzyszenie, o wysłuchanie. Tym, czego moim zdaniem dzisiaj nam bardzo w świecie brakuje, jest pokój serca. Gdy patrzę na Maryję, to widzę, że Ona przez swoją cichą i wierną obecność wprowadzała wszędzie pokój. Ona właśnie uczy mnie tego towarzyszenia, tego bycia obok, które wnosi w życie ludzi pokój. Maryja mi pokazuje, że milczeniem też można ewangelizować. Maryja swoją postawą mówi do mnie: „Bądź tą, której ludzie chcą powierzać swoje sprawy i troski”. Do tego właśnie potrzebujemy Maryi, aby pokazywała nam i uczyła nas tej drogi towarzyszenia drugiemu człowiekowi, tej drogi bycia obok i bycia „przy”, tej pięknej ewangelizacji przez obecność.
 
Łukasz i Agnieszka
Łukasz: Sytuacja z wieczernika, kiedy Pan Jezus już umarł na krzyżu, budzi we mnie pytanie. Kim musiała być Maryja? Dlaczego się nad tym zastanawiam? Bo przed chwilą w strasznych męczarniach umarł Jej Syn. Uciekli wszyscy Jego przyjaciele. Nikt z Nim nie był poza Janem i Mamą. Przyjaciele, z którymi był przez ostatnie trzy lata. Których nauczał, z którymi był blisko. Wszyscy oni uciekli. Stchórzyli, zostawili go. A teraz, po Jego śmierci, Jego Mama jest z nimi w wieczerniku i modli się. Kim musiała być Maryja, żeby to zadziałało w wieczerniku, żeby ich relacja była dobra, żeby tam wszyscy czuli się dobrze. Jakim człowiekiem musiała być? Jak wielką musiała być przepełniona dobrocią, jak wielkim światłem i pokojem?
Mówi się, że Maryja przetrzymała całą wiarę Kościoła przez te trzy dni. Nie było już nikogo, kto wierzył w jakiekolwiek dobre zakończenie tej historii. Maryja, jako ta, która absolutnie nie wyklucza nikogo, nawet tych, którzy zostawili Jej Syna, a byli Jego przyjaciółmi. Czyli nie wyklucza też mnie i Ciebie.
Aga: Można powiedzieć, że Maryja daje nam dobro w taki sposób, że nas nie upokarza. Ona nas szanuje nawet w sytuacji, w której sami mamy poczucie, że niewiele jest w nas do uszanowania. Nie za bardzo godni jesteśmy tego szacunku. Maryja nas podnosi i zawsze daje nam to dobro w taki sposób, że chce się przy Niej być. Choćbyś nie wiem co zrobił, po prostu jak przyjdziesz do Maryi, to jest ci tam przy Niej dobrze i czujesz, że chcesz być lepszy, bo Ona tak dobrze cię traktuje.
Jakie to daje nam światło dla naszej służby i ewangelizacji? Mi osobiście mówi to wiele o tym, jak mamy dawać dobro. To też trzeba potrafić. Kiedyś widziałam, jak mój tata doświadcza takiego złego pomagania, które go upokarza. Pomyślałam sobie, że ważne jest umieć pomagać. To jest czasem trudniejsze niż przyjąć tę pomoc. Najpierw musisz dobrze pomóc, żeby ten ktoś mógł tę pomoc przyjąć, jednocześnie nie będąc upokorzonym. Tego uczy nas Maryja.
 
Marcin i Monika
Marcin: Maryja. Charyzmatyczka, Ewangelizatorka, Wstawienniczka. To jest ktoś, z kim warto iść do ewangelizacji. To jest osoba, która zawsze jest. Bo gdzie Ona jest, tam zstępuje Duch Święty. Myślę, że warto uczyć się od Niej przede wszystkim towarzyszenia Jej Synowi. Była w Kanie, była na Drodze Krzyżowej, była na Golgocie. Wreszcie była z Apostołami w Wieczerniku i wierzę, że Ona najlepiej wie, co zrobić, żeby nie odłączyć się od Pana, nawet wtedy, kiedy jest ciężko, kiedy tracimy zapał, kiedy wszystko nam mówi: „A może teraz odpuścimy?”. Ona nigdy nie wychodziła na pierwszy plan, ale zawsze była obok. Myślę, że my również, jako ci, którzy chcą głosić Jezusa światu, powinniśmy się od Niej uczyć właśnie takiej postawy.
Monika: Postawy towarzyszenia. Być przezroczystym, żeby nie przysłaniać sobą Tego, który jest najważniejszy. Ona nigdy tego nie robiła. Ona po prostu prowadziła ludzi do Niego. I nadal to robi. Ona jest jeszcze Mamą w tym wszystkim. Czasami będąc rodzicami myślimy, że to nie jest jeszcze czas na ewangelizację. Poczekajmy, aż dzieci wyjdą z domu. Chcemy wam powiedzieć, że to się da połączyć. Chociaż może nie do końca tak, jak byśmy chcieli. Pamiętam, że miałam długo ogromny problem z tym, że mój mąż mówił więcej ode mnie, kiedy jeździliśmy na jakieś spotkanie. Dziś już nie mam z tym problemu. Chcę być tą, która towarzyszy. Właśnie będąc gdzieś tam z boku, w ławce z dzieciaczkami, próbując je ogarnąć i zadbać o to, żeby za bardzo nie przeszkadzały, kiedy tata głosi. I przede wszystkim modląc się w tym czasie za niego. Ściągam z ręki moją bransoletkę – Różaniec – i po prostu się modlę. Dzięki Maryi wiem, że to moje towarzyszenie i ta moja modlitwa to też jest ewangelizacja. W tej służbie, jaką jest nasza ewangelizacja, mogę być po prostu mamą. Chociaż te nasze role są inne, to chcemy być w tym rodzinnie, razem.
 
JAK TO W PRAKTYCE PRZEŁOŻYĆ NA CODZIENNOŚĆ: ĆWICZENIA DUCHOWE

Oto propozycje prostych duchowych praktyk:
-       cenną praktyką jest zapraszanie Maryi do tego, co czynimy, aby zanim zaczniemy działać, najpierw zawierzyć to działanie Jej Sercu. Można to zrobić prostymi słowami: „Maryjo, zapraszam Cię do tej czynności” lub „Maryjo, zawierzam Ci to, co teraz będę robić”. Można też swoje zawierzenie wyrazić krócej mówiąc np, „Ave Maria” lub: „Totus Tuus”. Chodzi o to, aby pamiętać o Maryi i zaprosić ją do współtworzenia tego, co czynimy;
-       być może zechcesz poprosić Maryję, aby wyprosiła Ci łaskę wrażliwego serca, które potrafi współodczuwać i dostrzegać potrzeby innych. Człowiek, który żyje miłością w ten sposób – ewangelizuje samym swoim byciem. 
 
 
MODLITWA MAŁŻEŃSKA 
 
Maryjo! Spójrz na nas, jak spojrzałaś na małżonków w Kanie i zobacz, czego nam brakuje, a potem powiedz o tym Jezusowi.
Bądź z nami w naszej modlitwie, aby na nasze małżeństwo i na naszą rodzinę zstąpił przez Twoje wstawiennictwo Duch Święty  – jak podczas Zesłania.
Wychowaj nas Maryjo do służby oraz ewangelizacji, aby nasze małżeństwo i nasza rodzina były radością Boga. Amen
 
NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!”
Weź ze sobą to jedno zdanie, które Bóg wypowiedział do Ciebie, rozważaj je w sercu i powtarzaj wielokrotnie, aż do następnego rozważania, aby wniknęło jak najgłębiej do Twojej duszy: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5).

[1] O. dr Emil Neubert, Mój ideał Jezus, Syn Maryi, [online] http://www.upallotynek.pl/content/ksiazka.pdf, dostęp: 10.02.2022.