Dzień 22

TYDZIEŃ 4
POWOŁANI DO SŁUŻBY I EWANGELIZACJI
„...aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał” (J 17,21).
 
DZIEŃ 1
PRZYJĄĆ DRUGIEGO CZŁOWIEKA Z MIŁOŚCIĄ.
„Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mk 12,31).
 
ROZWAŻANIE DNIA
„Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Miłość jest źródłem, sercem i treścią służby oraz ewangelizacji. Ta wobec bliźnich rozwija się na fundamencie dojrzałem miłości samego siebie, która jest możliwa tylko wtedy, kiedy jej źródłem jest relacja z Bogiem i doświadczenie Jego miłości. Kiedy brakuje nam żywej relacji z Bogiem, doświadczenia Bożej Miłości Ojca, wtedy zamiast dojrzałej miłości siebie rozwija się w nas miłość własna. Sama nazwa wiele nam mówi. Miłość własna to własny sposób kochania siebie.
Tylko Bóg jest Miłością, dlatego „własny” sposób kochania, oderwany od Źródła Miłości, jest początkiem i przyczyną wielu grzechów. Miłość własna zniszczyła już wiele małżeństw. Po raz kolejny potrzeba, abyśmy wrócili do korzeni, zwrócili oczy serca ku Bogu Ojcu i się w Niego wpatrywali. Potrzeba, abyśmy na nowo uwierzyli w bezwarunkową i czułą miłość Ojca Niebieskiego. To On jest tym, który posyła do służby i ewangelizacji. („Proście więc Pana żniwa….” [Łk 10,2])
Bez płynącego z wiary doświadczenia Miłości Ojca nasza ewangelizacja i służba będą kłamstwem, pustką, udawaniem, hipokryzją, porażką, hańbą. Doświadczenie ojcostwa Boga wzbogacone doświadczeniem swojego własnego ojcostwa jest źródłem nowej ewangelizacji. Dziecko powtarza to, co widzi u swoich rodziców. 
Pozwól Bogu obdarzać się miłością i czyń wobec swoich bliźnich to, co Bóg czyni dla ciebie.
Spójrz, w jaki sposób kochasz i służysz swoim dzieciom i w taki sam sposób kochaj i służ bliźnim.
 
Obietnica
Jeśli damy się na nowo rozpalić ojcowskiej miłości Boga, zapłonie w Kościele i świecie ogień nowej ewangelizacji. Wtedy zespolimy się w Jedno tak mocno, że świat pozna Ojca, który posłał swojego Syna, aby ten świat został przez Niego zbawiony.
 
ŚWIATŁO NAUCZANIA KOŚCIOŁA
Z ADHORTACJI APOSTOLSKIEJ OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II FAMILIARIS CONSORTIO
Rodzina chrześcijańska, ożywiona i podtrzymywana nowym przykazaniem miłości, żyje gościnnością, szacunkiem i służbą każdemu człowiekowi, w którym zawsze dostrzega godność osoby i dziecka Bożego.

Winno się to dokonać przede wszystkim wewnątrz i dla dobra małżeństwa oraz rodziny, poprzez codzienny trud tworzenia autentycznej wspólnoty osób, której podstawą jest i którą zasila wewnętrzna komunia miłości. Powinno to następnie rozwijać się w szerszym kręgu wspólnoty kościelnej, w którą rodzina chrześcijańska jest wpisana: dzięki miłości rodziny Kościół może i powinien nabrać charakteru bardziej domowego, to znaczy bardziej rodzinnego, stając się w swoich stosunkach bardziej ludzkim i braterskim.
Miłość sięga dalej, aniżeli tylko do własnych braci w wierze: „Każdy człowiek jest moim bratem», ponieważ w każdym, a nade wszystko w ubogim, słabym, cierpiącym i niesprawiedliwie traktowanym, miłość umie dostrzec oblicze Chrystusa i brata, którego ma kochać i któremu ma służyć (FC, nr 64).
 
PYTANIA DO OSOBISTEJ REFLEKSJI
  1. Czy potrafisz dostrzec w drugim człowieku swojego brata lub siostrę?
  2. Czy potrafisz dostrzec brata lub siostrę w człowieku, który ma odmienne od twoich poglądy?
  3. Czy potrafisz dostrzec brata lub siostrę w swoich nieprzyjaciołach?
  4. Czy kochasz ludzi, którym chcesz służyć?
Jeśli chcesz – zanotuj swoje odpowiedzi w swoim rekolekcyjnym dzienniku.
 
ZADANIE DNIA
Zorganizujcie wieczorem rodzinne wyzwanie, w którym zadaniem każdego z Was będzie wymyślenie jednego sposobu na okazanie miłości każdemu z pozostałych członków rodziny. Czyli jeśli przykładowo jest was czworo – każdy musi wymyślić trzy sposoby – po jednym dla każdego z trzech członków rodziny. Zapiszcie pomysły na kartkach. Możecie też wyznaczyć czas na ich realizację. Podzielcie się pomysłami lub zachowajcie je dla siebie jako niespodziankę przy okazji realizacji. Pamiętajcie – miłość jest zawsze twórcza i pomysłowa!
 

ŚWIADECTWA I REFLEKSJE MAŁŻONKÓW
Konrad i Iga
Konrad: Bóg jest dobry i to tak naprawdę dobry. Tej dobroci doświadczamy na co dzień w każdym aspekcie naszego życia. Doświadczamy miłości i troski Pana Boga i szczerze mówiąc: nie potrafilibyśmy się tym nie dzielić z innymi! :-) Nie wyobrażamy sobie, jak moglibyśmy się tym nie dzielić. Jako małżeństwo wybraliśmy taką drogę, aby poświęcić się jako rodzina całkowicie służbie i ewangelizacji. Zrezygnowaliśmy z pracy zawodowej i założyliśmy Fundację Ster na miłość, w ramach której jeździmy po całej Polsce, aby dzielić się doświadczeniem miłości Pana Boga oraz pięknem powołania do małżeństwa i rodziny. Dzielimy się tak naprawdę tym, czym sami żyjemy, bo Bóg jest miłością. Jesteśmy też świadomi, że nie każdy jest powołany do akurat takiej formy ewangelizacji. Każdy z nas i każde z naszych małżeństw ma swoją całkowicie unikatową drogę do tego, aby być światłem dla świata i solą tej ziemi. 
Iga: Czasami nam się wydaje, że ewangelizować to znaczy wyjść przed wielkie tłumy i głosić Jezusa! Tymczasem możesz być ewangelizatorem w Twoim domu, ponieważ my jako rodziny jesteśmy szczególnie powołani właśnie do tego. Bądź ewangelizatorem dla swojej współmałżonki, żeby ta druga osoba dzięki Twojej postawie stawała się lepsza. Czasem się zastanawiamy, co zrobić, jeśli mamy z współmałżonkiem inne duchowości lub jeśli w ogóle ta druga osoba nie rozumie i nie czuje wiary. No właśnie bądź wtedy dla tej osoby świadectwem! Pokaż swoim życiem, że naprawdę istnieje Bóg, który jest miłością. My często bierzemy to na warsztat z Kondzikiem: „żyjmy tak, aby zachwycić innych Jezusem i Maryją. Żyjmy tak, aby inni sami z siebie pytali nas: skąd masz tą miłość i tą radość? Chcę mieć to, co ty masz, chcę tego doświadczyć”. Ja jestem z zawodu terapeutką, a Konrad inżynierem, ale wspólnie rozeznaliśmy, że Pan Bóg powołuje nas do tego, aby służyć mu, poświęcając się całkowicie.
Dlatego jeździmy, głosimy konferencje i pracujemy z małżeństwami. Nie zapominamy jednak o naszym fundamencie, którym są obowiązki stanu. Wypełnienie tych małżeńskich i rodzinnych obowiązków jest naszą pierwszą ewangelizacją.
 
Lidka, żona Irka
Pięknym i konkretnym przykładem służby i ewangelizacji jest dla mnie gościnność. Przypominam sobie o tym, jak bardzo z mężem pragnęliśmy, żeby każda osoba, która przychodzi do naszego domu, była całkowicie zaakceptowana i przyjęta. Często były to osoby, które przychodziły tylko na chwilę. Zdarzały nam się podczas wizyt w naszym domu dziwne pytania i sytuacje, natomiast my ze swojej strony staraliśmy się, aby to zawsze było spotkanie z drugim człowiekiem, żeby człowiek był na pierwszym miejscu. Sprawić, żeby drugi człowiek poczuł się zaakceptowany, żeby się poczuł przyjęty, żeby ten dom nie był dla niego obcym miejscem, tylko domem. Jest nam miło i jesteśmy zbudowani, kiedy słyszymy takie słowa, a szczególnie wtedy, gdy słyszymy to od ludzi zupełnie obcych.
 
Łukasz i Agnieszka
Łukasz: Wystarczy zadać kilka pytań, nawet wśród katolików, chrześcijan, w Kościele, aby się podzielić na obozy, podzielić się na tych, którzy są dobrzy i którzy są źli. Na tych, którzy myślą A i którzy myślą B. Którzy są we wspólnocie A i wspólnocie B. Jedna wspólnota jest lepsza, a druga gorsza. I można się zastanowić po co ten podział jest robiony. Czy to z nas tak naturalnie wychodzi? Czy to jest nasza pycha? Czy chcemy sobie dać możliwość niekochania jakichś ludzi? A, bo oni są źli. Innych trudniej nam kochać. To jest zła nowina. Jeśli dobrą nowiną jest to, że Bóg kocha złego grzesznika, to my szukamy sobie przestrzeni do tego, żeby nazwać kogoś złym i żebyśmy mogli przestać go kochać. Nie kochamy tego „innego” i nie kochamy tego „złego”.
W poprzednich tygodniach mówiliśmy o różnych wymiarach miłości: naszej relacji z Bogiem, relacji między nami i relacji z naszymi dziećmi. Ale wiemy, że miłość nie zatrzymuje się na najbliższym kręgu. W samej naturze miłości jest skłonność do ekspansji, do promieniowania. Jako małżonkowie mamy wyjść z miłością poza ten nasz krąg domowy, do naszej parafii, do naszych sąsiadów, do Kościoła i do ludzi spoza Kościoła. Mamy być solą ziemi i światłem świata, ale jak to zrobić? Wystarczy, że jest między nami miłość. Być może to jest najlepszą formą ewangelizacji, jeśli pozwolimy ludziom zobaczyć, jak się miłujemy jako małżonkowie i jako rodzina. W ten sposób ludzie staną się tej miłości świadkami.
Cytat ze Słowa Bożego, który towarzyszy nam przez cały ten tydzień brzmi: "Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty mnie posłał". To znaczy, że mamy się tak kochać, ja z Agnieszką, żeby ludzie patrząc na nas widzieli Boga i zastanawiali się, co jest takiego w sakramencie małżeństwa, Kto jest w sakramencie małżeństwa, że możemy się tak kochać, że możemy sobie ciągle przebaczać, przyjmować siebie takimi, jakimi jesteśmy itd. I to jest nasza podstawowa forma ewangelizacji świata.
Agnieszka: Żeby ludzie widzieli możliwie najlepsze odzwierciedlenie tej miłości Boga w miłości, która jest między nami, bo to jest nasz cel i nasze zadanie. 
 
Marcin i Monika
Monika: To, co otrzymaliśmy w chrzcie, a z czego nie do końca zdajemy sobie sprawę, czego sobie nie uświadamiamy, to jest misja do ewangelizacji. I właśnie to jest przedziwne, że kiedy to wypowiadam, kiedy słyszę to, co mówię, to przypominam sobie, że byłam niegdyś pierwszą, która się dziwiła na te słowa i mówiła: „Gdzie, ja?”. Zarzekałam się, że przecież absolutnie to mnie nie dotyczy. Kapłani są od tego, żeby ewangelizować, a nie świeccy.
Marcin: Bardzo często nie korzystamy z tej naszej najgłębszej tożsamości, nie korzystamy z naszego chrztu i tym samym może się tak okazać, że w naszym duchu nie płynie woda, jesteśmy bez życia. Skoro jesteśmy bez życia to jak świat ma rozpoznać w nas dzieci Boże? Jak ma się to dokonać, skoro tak naprawdę nie różnimy się od świata, w którym właśnie nie ma życia, bo świat nie ma źródła życia. My, znając Boga, jako Jego dzieci, wiemy, gdzie jest Źródło. I nie chodzi o to, że będziemy się wywyższać, ale raczej to nas powinno wzywać do tego, żebyśmy otoczyli miłością tych, którzy jeszcze nie poznali Boga. Jakby z tej tęsknoty za nimi, za tym, że jesteśmy wszyscy wielką rodziną. Skoro jesteśmy dziećmi Boga, to wszyscy jesteśmy braćmi. Powinna z tego wypływać wielka tęsknota. Pytanie tylko, co z tym zrobimy? 
Myślę, że Bóg nas zachęca w chrzcie do tego, żebyśmy odkryli co jest naszą tą najgłębszą tożsamością, a tą tożsamością jest to: Jestem synem, jestem córką, najlepszego, kochającego, wszechmogącego Ojca i to powinno nas zapalać do tego, żebyśmy po prostu tak żyli. Skoro mamy Ojca w Niebie, to żyjmy jak Jego dzieci, a nie żyjmy tak, jakby tego Ojca nie było. I to jest chrzest. Kiedy chrzest działa w nas i w naszej rodzinie, wtedy możemy być tak naprawdę solą ziemi i światłem świata. Niech rodzina dzieci Bożych rozleje się na cały świat!
 
JAK TO W PRAKTYCE PRZEŁOŻYĆ NA CODZIENNOŚĆ: ĆWICZENIA DUCHOWE
Oto propozycje prostych duchowych praktyk:
-       jeśli masz w sercu pragnienie służby i ewangelizacji, zacznij od tego, aby przyjrzeć się swojemu życiu w domu. Przyjrzyj się relacji z żoną lub mężem oraz dziećmi. Czy jesteś dla swoich najbliższych świadectwem i znakiem miłości Pana Boga? Stanie się świadectwem dla swoich najbliższych, to pierwszy i najważniejszy obszar służby i ewangelizacji; 
-       jest coś jeszcze bardziej fundamentalnego – Twoja relacja z Bogiem Ojcem. Czy wierzysz w Jego czułą, wierną i bezwarunkową miłość? Ta miłość jest bowiem źródłem służby i ewangelizacji. Bez podłączenia do tego źródła twoja aktywność będzie pozbawiona swojego najważniejszego motywu. Bez tego się po prostu nie da.
 
MODLITWA MAŁŻEŃSKA 
Boże Ojcze! Przez moc sakramentu chrztu oraz przez moc sakramentu małżeństwa prosimy Cię o łaskę doświadczenia Twojej czułej ojcowskiej miłości, która zrodzi w nas pragnienie służby i ewangelizacji.
Daj nam łaskę patrzenia na każdego człowieka jako na Twoje umiłowane dziecko, aby świat poznał Cię przez to, jak będziemy miłować naszych bliźnich. 
Amen.
 
NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!”
Weź ze sobą to jedno zdanie, które Bóg wypowiedział do Ciebie, rozważaj je w sercu i powtarzaj wielokrotnie, aż do następnego rozważania, aby wniknęło jak najgłębiej do Twojej duszy: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mk 12,31