Dzień 17
TYDZIEŃ 3
POWOŁANI DO OJCOSTWA I MACIERZYŃSTWA
„Aby się tak zespolili w jedno…” (J 17,23).
DZIEŃ 3
DARY DUCHA ŚWIĘTEGO. Troska o życie duchowe dzieci.
„Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie (...); do takich bowiem należy Królestwo Boże” (Mk 10,14).
ROZWAŻANIE DNIA
To, co najważniejsze
Robimy i podejmujemy wiele wysiłków, aby nasze dzieci były szczęśliwe. Propozycji, podpowiedzi oraz inspiracji jest mnóstwo. Poradniki i rady można spotkać na każdym kroku.
Tym bardziej ważne jest więc to, aby nie zagubić tego, co najważniejsze.
Można tutaj odnieść do nas jako do rodziców słowa Pana Jezusa skierowane do Marty: „Troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba [mało albo] tylko jednego” (Łk 10,41–42).
Tym jednym, czego najbardziej potrzeba, jest to, abyśmy modlili się za nasze dzieci i abyśmy nasze dzieci nauczyli modlitwy.
Nie jest wyrazem miłości kłaść cały świat u stóp dziecka. Wyrazem miłości jest “położyć” dziecko u stóp Jezusa, który jest Panem nieba i ziemi.
„Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie…” (Mk 10,14) – to znaczy najpierw: módlcie się za swoje dzieci. Jezus mówi przecież: „Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą” (Łk 11,13). Modlitwa o Ducha Świętego jest zawsze wysłuchana! Taka jest obietnica Jezusa.
I tutaj musimy sobie zadać pytanie: czy modlimy się o Ducha Świętego dla swoich dzieci?
Czy jesteśmy świadomi, że przez sakrament małżeństwa oraz dar rodzicielstwa mamy szczególną moc wstawienniczej modlitwy nad naszymi dziećmi?
„Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie” (Mk 10,14) – to znaczy także: nauczcie dzieci modlitwy, czyli budowania przyjaźni z Ojcem. Przez modlitwę nasze dzieci same przychodzą do Boga obecnego w ich sercach. Nie możemy jednak uczyć dzieci modlitwy, jeśli sami się nie modlimy. Bylibyśmy wtedy hipokrytami. Pytanie o to, czy uczymy dzieci modlitwy, jest więc najpierw pytaniem o to, jak wygląda nasze życie modlitwy. Nie chodzi bowiem o to, abyśmy nauczyli dzieci praktyk modlitewnych, lecz abyśmy nauczyli je modlić się sercem. Nie chodzi o wyrobienie w dzieciach nawyku modlitwy, lecz o wprowadzenie ich w żywą więź z Bogiem, która wyraża się i rozwija przez modlitwę serca.
„Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie” (Mk 10,14) – to wezwanie, które ma także wymiar praktyczny i znaczy: przyprowadzajcie dzieci do Kościoła, pozwólcie dzieciom uczestniczyć w katechezie, dopilnujcie, aby dzieci uczestniczyły w rekolekcjach i wszelkich inicjatywach, które rozwijają w nich wiarę. Są to konkretne wyrazy troski o życie duchowe dzieci.
Na koniec powiedzmy sobie to, co najważniejsze: nie jest możliwe, abyśmy byli katolickimi, Bożymi rodzicami bez udziału i pomocy Ducha Świętego!
Wszystko sprowadza się do modlitwy!
To dary Ducha Świętego uzdalniają nas do troski o życie duchowe naszych dzieci.
Mamy te dary na “wyciągnięcie” naszej modlitwy.
„O ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą” (Łk 11,13).
Uwierzmy na nowo w tą obietnicę i prośmy codziennie o Ducha Świętego dla nas i dla naszych dzieci.
ŚWIATŁO NAUCZANIA KOŚCIOŁA
Z ADHORTACJI APOSTOLSKIEJ OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II FAMILIARIS CONSORTIO
Na mocy swej godności i misji kapłańskiej właściwej wszystkim ochrzczonym, rodzice chrześcijańscy mają szczególne zadanie wychowania dzieci do modlitwy, wprowadzenia ich w stopniowe odkrywanie Bożego misterium i nauczenia osobistej z Nim rozmowy: „Szczególnie zaś w rodzinie chrześcijańskiej, ubogaconej łaską i obowiązkami sakramentu małżeństwa, należy już od najwcześniejszego wieku uczyć dzieci, zgodnie z wiarą na chrzcie otrzymaną, poznawania i czci Boga, a także miłowania bliźniego”.
Zasadniczym i niezastąpionym elementem wychowania do modlitwy jest konkretny przykład, żywe świadectwo rodziców: tylko modląc się wspólnie z dziećmi, wypełniając swoje królewskie kapłaństwo, ojciec i matka zstępują w głąb serc dzieci pozostawiając ślady, których nie zdołają zatrzeć późniejsze wydarzenia życiowe. Posłuchajmy wezwania, które Paweł VI skierował do rodziców. „Matki, czy uczycie wasze dzieci modlitwy chrześcijańskiej? Czy przygotowujecie je w łączności z kapłanami do sakramentów wieku dziecięcego: spowiedzi i komunii świętej, bierzmowania? Czy przyzwyczajacie je myśleć w chorobie o Chrystusie cierpiącym? Wzywać pomocy Matki Bożej i Świętych? Czy odmawiacie Różaniec w rodzinie? A wy, ojcowie, czy umiecie modlić się z waszymi dziećmi, z całą wspólnotą domową, przynajmniej od czasu do czasu? Wasz przykład — prawego myślenia i działania — poparty wspólną modlitwą jest lekcją życia, stanowi akt kultu szczególnie zasługujący; wnosicie w ten sposób pokój w progi domu: Pax huic domui! Pamiętajcie: w ten sposób budujecie Kościół” (FC, nr 60).
Z LISTU DO RODZIN OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II GRATISSIMAM SANE
Ciała małżonków są też przybytkiem Ducha Świętego (por. 1 Kor 6,19). Przekazywanie życia Bożego i ludzkiego idzie z sobą w parze. Z małżeństwa rodzą się nie tylko synowie ludzcy, ale zarazem przybrani synowie Boży, którzy mają nowe życie od Chrystusa w Duchu Świętym.
W ten sposób, drodzy bracia i siostry, małżonkowie i rodzice, Oblubieniec jest z Wami. Wiecie, że On jest Dobrym Pasterzem. Znacie Jego głos. Wiecie, dokąd Was prowadzi, jak walczy o te pastwiska, na których macie znajdować życie i znajdować je w obfitości. Wiecie, jak zmaga się z drapieżnymi wilkami, jak gotów jest wyrwać z ich paszczy każdą owieczkę ze swej owczarni, każdego męża i żonę, każdego syna i córkę, każdego członka Waszych rodzin. Wiecie, że On jest Dobrym Pasterzem, który życie swoje daje za owce (por. J 10,11), który unika manowców wielu współczesnych ideologii, który mówi całą prawdę dzisiejszemu światu, tak jak mówił ją kiedyś faryzeuszom w Ewangelii, tak jak głosił ją swoim własnym Apostołom, a potem Apostołowie zanieśli ją w ówczesny świat i głosili ludziom w tamtych czasach zarówno Żydom jak i Grekom. (...)
Drogie rodziny, musicie przeto być odważne. Musicie być zawsze gotowe do tego, aby dać świadectwo owej nadziei, która jest w Was (por. 1 P 3,15), którą w Waszym sercu zakorzenił przez swą Ewangelię Dobry Pasterz. Musicie być gotowe do tego, aby chodzić za Nim po tych życiodajnych pastwiskach, jakie On dla Was stworzył paschalną tajemnicą swojej śmierci i zmartwychwstania.
Nie lękajcie się żadnych zagrożeń! Boże moce są niepomiernie większe od Waszych trudności! Niepomiernie większa od zła, które zakorzeniło się w świecie, jest moc Sakramentu Pojednania; Ojcowie Kościoła nazywali ten sakrament „drugim Chrztem”. Niepomiernie większa od zepsucia, któremu ulega świat, jest Boska moc Sakramentu Bierzmowania, który otrzymujemy po Chrzcie, i niepomiernie większa jest nade wszystko moc Eucharystii. (...)
Wszędzie jest z nami Dobry Pasterz. Tak jak był w Kanie Galilejskiej jako Oblubieniec pośród oblubieńców mających siebie wzajemnie zawierzyć sobie na całe życie, podobnie dziś Dobry Pasterz jest z Wami jako nadzieja, jako siła serc, jako źródło wciąż nowego entuzjazmu i jako zwycięstwo cywilizacji miłości. Chrystus Dobry Pasterz powtarza nam: Nie lękajcie się. Ja jestem z Wami. „Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20) (GS, nr 18).
PYTANIA DO OSOBISTEJ REFLEKSJI
- Czy modlisz się codziennie za swoje dzieci? Czy modlisz się o Ducha Świętego dla nich? (Czy może tylko lub przeważnie o zdrowie?). Jeśli nie masz dzieci – przyjmij to pytanie w szerszym kontekście.
- Czy uczysz dzieci modlitwy? Czy uczysz je modlitwy swoim własnym przykładem? (Czy twoje dzieci są świadkami twojej żywej relacji z Bogiem?).
- Czy troszczysz się o to, aby twoje dzieci korzystały z materiałów, narzędzi i kanałów, które pomogą im wzrastać w relacji z Bogiem? Czy dzielisz się tym z innymi rodzicami?
- Co mógłbyś/mogłabyś zrobić, aby w Twoim życiu było więcej wyciszenia i adoracji Pana Jezusa?
Jeśli chcesz – zanotuj swoje odpowiedzi w swoim rekolekcyjnym dzienniku.
ZADANIE DNIA
Zastanów się i wybierz jedną rzecz, którą możesz zmienić, aby lepiej zatroszczyć się o życie duchowe twoich dzieci. Poproś Ducha Świętego o łaskę takiej zmiany, a następnie zaplanuj, co od swojej strony zrobisz, aby tą zmianę wprowadzić w czyn.
REFLEKSJE I ŚWIADECTWA MAŁŻONKÓW
Irek i Lidka
Wszystkie nasze dzieci były u wczesnej Komunii Świętej. Bardzo pragnęliśmy, aby jak najszybciej mogły przyjmować Jezusa do swoich serc. Założenie mieliśmy takie, że będziemy czekać na wewnętrzną gotowość naszych dzieci. Nasz syn Leon spytał nas w wieku pięciu lat: „Kiedy ja też będę mógł przyjmować Pana Jezusa?”. Jego młodszy brat Franek, tuż po Komunii Świętej Leona powiedział: „Kiedy będę mógł być tak szczęśliwy jak Leon?”. Mówiąc to, miał cztery lata! Potem, na dwa miesiące przed wczesną Komunią Franka mocno zwątpiłem. To, co Franek robił w Kościele przechodziło ludzkie pojęcie. Byłem po prostu zawiedziony. W drodze z Mszy do domu powiedziałem synowi: „Podaj mi trzy argumenty, które mnie przekonają, że mam się zgodzić, abyś za dwa miesiące mógł przyjąć pierwszą Komunię”. W domu poszliśmy do osobnego pokoju. Mój syn powiedział mi wtedy: „Mam tylko jeden argument: kocham Pana Jezusa”. I było pozamiatane. To jest chyba największa możliwa radość dla rodzica, kiedy dziecko powie: „Kocham Pana Jezusa”.
Łukasz i Agnieszka
Łukasz: Jeżeli zadalibyśmy sobie pytanie: „Jak wprowadzić dzieci w relację z Bogiem?”, to w naszym doświadczeniu musiałbym powiedzieć, że nasze dzieci same robią to lepiej niż my moglibyśmy sobie zaplanować… Dlatego wprowadzenie dziecka w relację z Bogiem jest ułatwione.
Agnieszka: Mogłoby się to wydawać trudne, ale jeśli będziemy czujni na to, jak dziecko przeżywa, analizuje i zadaje pytania, i nie będziemy uciekać od odpowiedzi – choć czasem kosztuje to sporo wysiłku i czasu – to zobaczymy błogosławione owoce. Z racji na to, że jestem z dziećmi w domu, wiele takich pytań dzieci zadawały właśnie mi. Czasami musiałam się zatrzymać, sama coś przemyśleć i najpierw sobie samej na to odpowiedzieć. W ten sposób nie tylko ja pomagam dzieciom pogłębić relację z Bogiem, ale również dzieci pomagają w tym mnie.
Ważne dla nas było również to, aby wprowadzić dzieci w tzw. modlitwę „na cztery nogi”, czyli taką, w której spontanicznie: dziękujemy, przepraszamy, prosimy i uwielbiamy Pana Boga. Wielką radością było dla nas obserwować potem, jak nasze dzieci to przejęły i przetwarzały rzeczywistość poprzez tą modlitwę. Dało to nam również dodatkową łaskę – możemy jeszcze lepiej poznawać nasze dzieci, słuchając, za co dziękują (co jest dla nich ważne), za co przepraszają (jak kształtuje się ich sumienie), o co proszą (jakie są ich potrzeby lub marzenia) oraz czy potrafią uwielbiać Pana Boga (czy mają w sercu postawę wdzięczności).
Łukasz: Taka modlitwa rozwija nie tylko naszą relację z Bogiem, ale również relację między nami, i to jest wspaniałe!
Konrad i Iga
Konrad: To jest coś pięknego, że dzieci są nam dane na pewien czas. Na czas troski, dzieciństwa i na czas przygotowania do pójścia w dorosłe życie. Naszym pragnieniem jest to, żeby nasze dzieci, kiedy będą dorosłe, miały prawdziwą, żywą relację z Bogiem. Chcielibyśmy nauczyć je, że Pan Bóg jest dla nich zawsze dostępny, aby wiedziały, że kiedy mają jakieś trudności i zmagania, mogą się zawsze do Niego zwrócić. Pragniemy, żeby mocno wierzyły, że Pan Bóg jest blisko i chce ich szczęścia. Dzieci są niesamowitymi obserwatorami i dostrzegają nas w każdym momencie. Nie tylko wtedy, kiedy chcemy być dla nich dobrym wzorem, ale właśnie szczególnie wtedy, kiedy mamy trudności, kiedy się kłócimy, kiedy przychodzą trudniejsze momenty. Bardzo ważne jest dla nas to, że kiedy się pokłócimy przy dzieciach (chociaż staramy się, żeby tak nie było), to staramy się też przy dzieciach pogodzić. Dzięki temu dzieci widzą, że kłótnie są czymś naturalnym i normalnym, ale też godzenie się jest czymś naturalnym. Uczą się też uciekać do Pana Boga, kiedy mają jakieś trudności.
Iga: Jest naszym pragnieniem w sercu, żeby przekazać tym dzieciakom żywą wiarę. Musimy jednak pamiętać, że przekazujemy dalej tylko to, co nosimy we własnym sercu. Jeśli moje serce, jako żony, mamy będzie puste i wypalone, to nie dam dzieciom tego, co chcę im dać. Jest taka piękna książeczka z cytatami ojca Dolindo Do serca mam. Mówi on, że mama ma być dla dzieci „łagodnością”. Nie trzeba zmuszać do całego różańca, jeśli nie chcą w danym momencie mówić. Ale można zaprosić: „bądź z nami, towarzysz nam”. Kiedy mamy się wspólnie modlić, to najczęściej coś ich boli, nie chcą, wymyślają itd. Wtedy mówimy: „Towarzyszcie nam, bądźcie przy nas, kiedy wypraszamy u Pana Boga te łaski”. I wierzymy, że oni przez to, że będą to obserwować, będą to namacalnie widzieć, będą wprowadzały to w swoje dorosłe życie.
Konrad: Z tym też wiążą się pewne trudne sytuacje i momenty, kiedy mówimy naszym dzieciom, że Pan Bóg jest wszechmogący, że może wszystko i wtedy Józio zadaje pytanie: „Tato, a czy Pan Bóg jest w stanie zrobić moje nogi?”. Są takie pytania, na które z całą wiarą chciałoby się powiedzieć: „Tak, oczywiście, Pan Bóg może zrobić wszystko”. Ale też pytanie, czy to jest dla nas dobre? I w takich momentach staramy się uczyć nasze dzieci, szczególnie Józia, że naszym bogactwem, naszym życiem, naszą wartością nie jest zdrowie. Nie to jest najważniejsze, że mamy zdrowe nogi i ręce, tylko to, jakimi jesteśmy osobami. Nasza wartość nie zależy od naszego zdrowia. To jest piękne, że często chcemy nauczyć nasze dzieci wiary, ale często to dzieci uczą wiary nas.
Marcin i Monika
Marcin: Mam takie doświadczenie jako ojciec, że im szybciej weźmiemy odpowiedzialność za nasze życie wiarą, za nasze zaangażowanie i wierność Bogu, tym lepiej dla naszych dzieci i dla naszej rodziny, że tak naprawdę nie ma na co czekać. Może właśnie te rekolekcje są dobrym momentem, żeby wreszcie wziąć odpowiedzialność i zacząć żyć dojrzałością chrześcijańską. Zacząć żyć tą tożsamością, którą mamy od Boga.
Monika: Czymś, co nas blokuje, może być to, że wydaje się nam, że nasze dzieci są niedojrzałe, że jeszcze są za małe, że to jeszcze nie jest ten czas. I potem przychodzą takie sytuacje, które pokazują nam, że nie mieliśmy pojęcia, co jest w sercach tych naszych dzieci i jak dojrzałe w wierze potrafią być. Jakże często możemy od nich czerpać i uczyć się. Przypomina mi się taka sytuacja – miałam rwę kulszową, leżałam w łóżku i poszliście na Mszę Świętą. Gdy wychodziliście z kościoła po Eucharystii, Adaś zapytał: „Pan Jezus już uzdrowił mamę, tak?”, To było dla niego tak oczywiste. W takich sytuacjach weryfikujemy naszą wiarę.
Marcin: My często ograniczamy Boga. Dziecko nie ogranicza. Przypomina mi się taka sytuacja, kiedy była niedziela miłosierdzia i mieliśmy się modlić koronką do Miłosierdzia Bożego. Nasze dzieci lubią tę modlitwę. Mamy taką rutynę, że jak zaczynamy się modlić różańcem czy koronką, to któreś z dzieci biegnie i woła: „Ja podam, ja podam” – chodzi o koszyczek z różańcami. Czasem jest walka przed tą modlitwą o to, kto poda różańce i jaki kto będzie miał różaniec. Wracając do historii – modliliśmy się koronką i pamiętam, że nasz najstarszy, pięcioletni syn, nie chciał się modlić. Byli wtedy u nas przyjaciele. Niedziela Miłosierdzia Bożego, godzina 15.00, goście w domu – no mógłby się chłopak lepiej zachować. Czuliśmy się wewnętrznie sfrustrowani, ale odpuściłem. Modliliśmy się, a nasz syn zniknął w swoim pokoju. Kiedy skończyliśmy Adaś przyszedł z kartką w ręku i mówi: „Narysowałem Pana Jezusa”. Narysował Jezusa na Krzyżu. Bardzo nas to wzruszyło. Do dziś ten obrazek wisi u nas w pokoju.
Jeszcze jedna historia. To było z kolei w wigilię zesłania Ducha Świętego. Od czasu do czasu biorę gitarę do ręki i uwielbiamy Boga razem z dziećmi. Gramy, śpiewamy. Tamtego wieczoru, kiedy kładliśmy się spać, mówimy: „Poprośmy Ducha Świętego, zawołajmy Go”. Tego dnia dzieci były bardzo rozemocjonowane. Był krzyk i była raczej niechęć do modlitwy. Wtedy zaczęliśmy grać i śpiewać piosenki, które dzieci znają, wzywać Ducha Świętego, uwielbiać. I wiecie co? Po piętnastu minutach atmosfera w pokoju się zmieniła. Zaczęło się dziać coś dziwnego, bo dzieci zaczęły się modlić. My modliliśmy się o Ducha Świętego dla dzieci, a dzieci modliły się o Ducha Świętego dla nas. W konsekwencji poszły tego wieczoru spać potulne jak baranki, a my byliśmy zachwyceni działaniem Ducha Świętego.
JAK TO W PRAKTYCE PRZEŁOŻYĆ NA CODZIENNOŚĆ: ĆWICZENIA DUCHOWE
Oto propozycje prostych duchowych praktyk:
- święty Jan Paweł II opowiadał, że najważniejszym doświadczeniem wiary, jakie wyniósł z dzieciństwa, było patrzenie na ojca, który klęczy i modli się. Najlepsze, co możesz zrobić dla Twoich dzieci, jest bardzo proste: pozwól twoim dzieciom być świadkami twojej rozmowy z Bogiem. To będzie dla nich najlepsza nauka. Zdziałasz tym więcej, niż dziesiątkami pouczeń i katechez;
- piękną i owocną praktyką jest błogosławienie swoich dzieci. Możesz to robić poprzez znak krzyża na czole dziecka. Najczęstszą formą tej modlitwy jest błogosławieństwo przed snem oraz przed wyjściem z domu;
- jeśli jeszcze Ci mało – zacznij modlić się codziennie o Ducha Świętego dla swoich dzieci. Z takich rodzin wyjdzie nowe pokolenie, które stanie się wiosną Kościoła i światłem dla świata (oczywiście najpierw stając się szkołą świętości dla swoich rodziców ;-)).
MODLITWA MAŁŻEŃSKA
Jeśli nie macie dzieci – przyjmijcie te słowa w odniesieniu do ojcostwa i macierzyństwa duchowego.
Boże Ojcze! Przez moc sakramentu małżeństwa prosimy Cię o dar modlitwy dla nas oraz dla naszych dzieci.
Niech rozmowa z Tobą – czułym i kochającym Ojcem – będzie w naszej rodzinie zawsze naturalną częścią naszego życia.
Daj nam, rodzicom, łaskę wprowadzenia naszych dzieci w żywą relację z Tobą.
Daj nam łaskę bycia takimi rodzicami, aby nasze dzieci mogły przez nas doświadczyć Twojej ojcowskiej dobroci i czułości.
Przyjdź, Duchu Święty, do serc naszych dzieci! Amen.
NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!”
Weź ze sobą to jedno zdanie, które Bóg wypowiedział do Ciebie, rozważaj je w sercu i powtarzaj wielokrotnie, aż do następnego rozważania, aby wniknęło jak najgłębiej do Twojej duszy: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40).