Dzień 14
TYDZIEŃ 2
PRZYMIERZE - RELACJA MIĘDZY MAŁŻONKAMI
„Oby się tak zespolili w jedno…” (J 17,23).
DZIEŃ 7
ŚWIĘTA RODZINA – KRYZYSY I TRUDY RELACJI MAŁŻEŃSKIEJ. WOKÓŁ TAJEMNICY ZWIASTOWANIA I NAWIEDZENIA
ROZWAŻANIE DNIA
Ewangeliczne tajemnice zwiastowania anielskiego oraz nawiedzenia św. Elżbiety ukazują nam doświadczenie relacji z Bogiem, które stało się dla Maryi i Józefa źródłem poważnego małżeńskiego kryzysu. Przyjrzyjmy się tym wydarzeniom w duchu modlitwy oraz pozwólmy, aby stały się dla nas impulsem do bliższej relacji ze Świętą Rodziną.
„Posłał Bóg anioła (...) do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef” (Łk 1,26–27). Bóg posyła anioła do Maryi, która jest już poślubiona Józefowi. Ktoś mógłby zapytać: „Czy Bóg nie powinien najpierw spytać Józefa?”. To słowo pokazuje nam, że osobista relacja Boga z człowiekiem jest zawsze pierwsza, bez względu na to, czy ten człowiek żyje w zakonie, czy w małżeństwie. Bóg jest pierwszy, Bóg jest Panem, On jest Celem i Drogą. To pierwszeństwo Boga może prowadzić nas do kryzysów, które wbrew pozorom są wielkim błogosławieństwem.
Jest to wyraz szczególnej dojrzałości, kiedy jako mąż uznajesz pierwszeństwo Boga i służysz tej historii miłości, jaka jest między Bogiem a Twoją żoną. Jest to wyraz szczególnej dojrzałości, kiedy jako żona uznajesz pierwszeństwo Boga i służysz tej historii przyjaźni, jaka jest między Bogiem a Twoim mężem.
Maryja staje się brzemienna, podczas gdy Józef nic o tym nie wie. Oddała Bogu pierwszeństwo w relacji z Józefem. Zaufała, że Bóg sam Mu wyjaśni wszystko w swoim czasie. Jakże wielkiej odwagi wymagało takie zaufanie! Przecież na szali było życie Maryi. Józef mógł kazać ją ukamieniować! Maryja pokornie służyła tej relacji, jaką Bóg budował ze świętym Józefem.
Modlitwa męża
Maryjo, naucz mnie służyć tej relacji, jaka łączy moją żonę z Bogiem.
Modlitwa żony
Maryjo, naucz mnie służyć tej relacji, jaka łączy mojego męża z Bogiem.
Tak samo czynił Józef. Widać to po reakcji na objawienie mu prawdy: „Z Ducha Świętego jest to, co się w niej poczęło”. Józef mógł w tej sytuacji zareagować bardzo różnie, a przecież czytamy, że rozradował się z tego, co Bóg uczynił Maryi.
Warto zadać sobie tutaj pytanie: czy jako mąż lub żona cieszę się tym, co Bóg czyni w życiu mojego współmałżonka?
Modlitwa męża
Józefie, naucz mnie cieszyć się wszystkim, co Bóg czyni w życiu mojej żony.
Modlitwa żony
Józefie , naucz mnie cieszyć się wszystkim, co Bóg czyni w życiu mojego męża.
Co musiał czuć Józef w tym czasie od momentu, kiedy dostrzegł, że Maryja jest brzemienna do chwili, w której została mu objawiona prawda? Cały jego świat legł w gruzach. Wszystkie oczekiwania wobec Maryi rozbiły się w drobny mak. Wszystko wskazywało w niepodważalny sposób na to, że został zdradzony.
Ta sytuacja pokazuje nam, jak wielką walkę trzeba czasem stoczyć, aby nie ulec pokusie zwątpienia w to, że Bóg i dobro zwyciężą w sercu mojego męża czy mojej żony.
Modlitwa małżonków
Maryjo, Józefie, pomóżcie nam przezwyciężyć wszelkie pokusy zwątpienia w to, że Bóg zwycięży w naszym małżeństwie.
„W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy” (Łk 1,39). Po prostu szok. Maryja nie tylko doświadcza czegoś, czego Józef nie rozumie, ale jeszcze do tego opuszcza Józefa na trzy miesiące. To pokazuje, jak bardzo św. Józef ufał Maryi. Jak bardzo ją szanował. Zapewne miał zupełnie inne plany. Potrafił jednak ustąpić. Owocem tej dojrzałej miłości, która służy umiłowanej osobie i jej relacji z Bogiem jest uległość.
Modlitwa małżonków
Święty Józefie, ucz nas każdego dnia wzajemnej uległości. Wyproś nam łaskę pokory, która zawsze potrafi ustąpić drugiemu.
Niezrozumienie, rozczarowanie, rozdarte serce, pytania bez odpowiedzi, pokusy, pozory zła i zdrady, wzburzone emocje i przeszywający, trudny do zniesienia ból – to wszystko było doświadczeniem Maryi oraz Józefa. Przez te doświadczenia Maryja i Józef mogą nas jeszcze lepiej zrozumieć i jeszcze pełniej nam dopomagać.
ŚWIATŁO NAUCZANIA KOŚCIOŁA
Z LISTU DO RODZIN OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II GRATISSIMAM SANE[1]
Niech wznosi się modlitwa Kościoła, modlitwa rodzin — wszystkich „domowych Kościołów” i niech będzie w tym roku słyszana, naprzód przez Boga, a także przez ludzi! Ażeby nie popadali w zwątpienie. Ażeby nie ulegali mocy pozornego dobra, które stanowi sam rdzeń każdej pokusy.
W Kanie Galilejskiej, dokąd Jezus był zaproszony na gody weselne, słyszymy wezwanie Jego Matki: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5). (...)
To, co mówi do nas Chrystus w tym momencie, zdaje się być w szczególności właśnie wezwaniem do wielkiej modlitwy z rodzinami i za rodziny. Matka Chrystusa zaprasza nas, abyśmy przez tę modlitwę zjednoczyli się z Jej Synem, który miłuje każdą ludzką rodzinę. Dał temu wyraz zaraz na początku swej odkupieńczej misji, właśnie przez swą uświęcającą obecność w Kanie Galilejskiej. Ta Chrystusowa obecność trwa.
Prośmy za wszystkie rodziny całego świata, modląc się przez Niego, z Nim i w Nim do Ojca, „od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi” (Ef 3,15) (GS, nr 5).
PYTANIA DO DIALOGU MAŁŻEŃSKIEGO:
Drodzy małżonkowie, chcemy zaproponować Wam przeprowadzenie krótkiego dialogu małżeńskiego. Znajdźcie czas, by w dobrych dla obojga warunkach, porozmawiać. Bardzo ważne jest, by w czasie rozmowy nie było w Was negatywnych emocji. Lepiej nie podchodzić do dialogu, kiedy jest w nas złość, gniew, brak przebaczenia. Ma być to przestrzeń spotkania małżeńskiego, w którym lepiej (albo na nowo) poznajemy siebie nawzajem, zadając sobie zaproponowane przez nas pytania. Jeśli rozmowa okazałaby się zbyt trudna – odpowiedzi zapiszcie na kartkach, które następnie wzajemnie sobie przekażecie. Pamiętajcie, że zaproponowany dialog ma być przestrzenią miłości i prawdy (jednocześnie!) – jak najczęściej starajcie się mówić o swojej perspektywie i nie oceniać osoby, a co najwyżej jedynie czyny. Dobrego czasu!
Pytanie 1: Co uznajecie za główne wyzwanie/trudność do pokonania w najbliższym czasie i jak zamierzacie sobie z nimi poradzić?
Pytanie 2: Jakie są główne problemy codzienności, o których nie rozmawiamy, a które zbierają się do czasu wybuchu kłótni?
Pytanie 3: Jakie miejsce zajmuje Bóg w naszych problemach? Czy liczymy wyłącznie na siebie? Co robimy w obliczu problemu do rozwiązania?
ZADANIE DNIA
Wypisz w swoim rekolekcyjnym dzienniku od jednej do trzech rzeczy, które cię najbardziej poruszyły w drugim tygodniu rekolekcji. Zapisz obok pomysły na to, jak to wprowadzić w życie.
REFLEKSJE ORAZ ŚWIADECTWA MAŁŻONKÓW
Irek i Lidka
Irek: Chciałbym podzielić się doświadczeniem utraty czworga z naszych dzieci. Chcę wyrazić, że ból takiej utraty w męskim sercu jest również bardzo dotkliwy. Nie taki sam jak u matki, ale też to przeżywamy i dociera to do nas, gdy po latach ten ból wraca. Jakiś czas temu byliśmy na Mszy Świętej z okazji dnia dziecka utraconego. Ból wrócił. Cały czas stawiam to pytanie, co mogło być zrobione inaczej po mojej stronie, by te dzieci były z nami? Po chwili namysłu odpowiadam sobie, że to jest przecież błogosławieństwo, bo jako małżonkowie byliśmy z Bogiem Ojcem w akcie stworzenia i powołania do istnienia tego życia z duszą nieśmiertelną. Wierzymy, że te dzieci są teraz w niebie i mam nadzieję, że orędują za nami. Wierzę w to, modlimy się o to, prosimy je o konkretne wstawiennictwo. Czworo z ośmiorga dzieci mamy już w niebie, więc teraz skupiamy się na pozostałej czwórce, a nasze małe anioły prosimy o to, by nam pomagały i wypraszały wszystkie potrzebne dla nas łaski.
Lidia: Staram się wczuć w ten kryzys Zwiastowania i Nawiedzenia. Odczytuję to od strony kobiety, która jest już żoną, a jeszcze nie jest mamą. Pamiętam tę świadomość, że za chwilę będzie już po mnie widać, że jestem mamą. Wiele kobiet zaczyna mieć w tym momencie kryzys. Jak będzie wyglądało moje ciało? Jak ono się zmieni i czy będę w tym stanie przyjęta i zaakceptowana? Czy będę kochana w pełni i jak będę odbierała reakcje mojego ciała, mojego organizmu? Jednocześnie niesamowite jest to, że kobieta odczuwa już wtedy, że człowiek, który pod jej sercem, jest zupełnie inny niż ona. Jest podarowany przez Pana Boga, jest niesamowitym darem, który ona czuje, którego poznaje i do którego jest przywiązana od samego poczęcia. To jest owoc naszej miłości, który mam w jakiś sposób objawić, pokazać mężowi, nauczyć go kochać. Myślę, że tak było za każdym razem w naszym przypadku, a szczególnie w tym pierwszym momencie, przy spotkaniu z Panem Bogiem, który daje nam nowe życie po raz pierwszy.
Łukasz i Agnieszka
Łukasz: Kryzysy w życiu małżeńskim to codzienność. Patrzę sobie na Świętą Rodzinę i chcę zobaczyć, jak przeżywała trudności. Wydaje mi się, że najpoważniejszy kryzys małżeński w życiu Świętej Rodziny to ten, kiedy Maryja zachodzi w ciążę, a Józef nie ma pojęcia o tym, jak to się stało. Co bym zrobił w takiej sytuacji? Jak mocno by to uderzyło we mnie jako mężczyznę? Moja żona jest w ciąży, nie ze mną, co mam zrobić? Czy Józef w tej sytuacji nie mógł czuć się zraniony? Czuł się zraniony przepotężnie. Najbardziej jak się tylko dało. Obiektywnie, stało się coś, co go mocno dotknęło. Ale czy rzeczywistość, czyli to, co się stało z Maryją, było czymś złym? Czymś, co miało go intencjonalnie zranić? Wiemy, że tak nie było. W tej sytuacji Józef zachował się zupełnie nie po męsku. Nie wezbrało w nim ego i nie powiedział: „Wynoś się! Co to się w ogóle tutaj wydarzyło? Jak mogłaś mi to zrobić?!”. Nie skierował uwagi na siebie: „Jak mogłaś MI to zrobić?”. Zamiast tego pomyślał sobie: „Jak mogę zachować się wobec Maryi, żeby Ją ochronić?”.
Agnieszka: Widać, że Józef kochał Maryję, mimo tego, że czuł się zraniony. W kryzysach małżeńskich często moja perspektywa jest zupełnie inna, zazwyczaj w zasadzie, niż perspektywa mojego męża i dodatkowo te nasze perspektywy nigdy nie leżą w centrum prawdy. Każda jest trochę zniekształcona przez mój sposób przeżywania, przez moje zranienia, przez mój sposób postrzegania i przez to, ile wiem, a czego nie wiem. I tak samo z drugiej strony.
Łukasz: Tak, to są dwie ważne rzeczy. Po pierwsze, reakcja Józefa, która była nakierowana na dobro drugiej osoby. To jeden wniosek, jaki możemy sobie wyciągnąć z tej historii. Po drugie, że może się zdarzyć coś, co mnie rani, a co nie wynika z żadnej złej intencji czy ze złej woli.
Razem: Chcielibyśmy na koniec podzielić się pewną praktyczną wiedzą, która nam pomogła. John Gottman przeprowadził badania nad wieloma małżeństwami z dłuższym stażem i wyodrębnił cztery cechy małżeństw, które nazwał disasters, czyli katastrofalnymi – pędzącymi ku katastrofie. Małżeństwa masters i disasters. Te małżeństwa „katastrofalne” cechują się czterema rzeczami, które autor nazwał: czterema jeźdźcami apokalipsy. Cechy te dotyczą komunikacji.
Pierwsza z nich to krytycyzm, czyli taka negatywna postawa i podejście do tego, co mówi i robi współmałżonek, która nie ocenia tego, co zrobił, tylko jego samego. Bardzo często pojawiają się w takiej komunikacji tzw. kwantyfikatory: Ty zawsze, ty nigdy – bo ty zawsze gotujesz ten obiad źle, bo ty nigdy nie myślisz o tym, że chciałabym dostać kwiaty... – no cokolwiek. Taki sposób mówienia: bo ty, bo ty... – atakuje mnie, a dodatkowo przez używanie słów: „zawsze” i „nigdy” – jest nacechowany beznadzieją. Mogę się czuć przekreślona. To może nawet wpędzić współmałżonka w depresję.
Druga cecha to pogarda, czyli mówienie o współmałżonku z pozycji wyższości, że ja ci tu teraz powiem, ty mnie słuchaj, ja wiem lepiej, ja znam tę sytuację dokładniej, ty tylko siedzisz w domu, ja jestem światowcem i wytłumaczę ci jak działa związek, świat…W takiej komunikacji często używa się różnego rodzaju stereotypów. Taka pogarda jest jeszcze gorsza od krytycyzmu, bo ona po prostu zaburza i niszczy naszą relację przyjaźni. Taki rodzaj komunikacji stawia agresora dużo wyżej ode mnie i potem bardzo trudno odbudować tę dobrą relację między małżonkami. Trudno, ale nie jest to niemożliwe.
Trzecia cecha to obronność, która polega na tym, że na wszystko, co trafia do mnie, na wszelkie uwagi czy argumenty reaguję obroną. Wycofuję się do okopów. Cały ten problem i konflikt, to jest wina drugiej strony, bo ty zrobiłeś to i to, ty taki jesteś, że po prostu, ja nie mam za co przepraszać.
Czwarta cecha, która jest wynikiem pierwszych trzech, to kamienny mur. To znaczy, że już nie mamy relacji ze sobą, że budujemy mur. Nie chcemy mieć ze sobą większego związku. Przestajemy budować relację, a nawet przestajemy już próbować ją budować. Wielu z nas zna takie domy, w których ludzie żyją osobno. Już tyle zła się między nimi wydarzyło, że oni po prostu osobno żyją. Mają wręcz osobne półki w lodówce. Małżonkowie nie mają swojej sypialni, mają osobne pokoje, czasem osobne piętra, zupełnie osobne przestrzenie. Można powiedzieć, że mijamy się jak w mieszkaniu studenckim, ale każdy ma swoje życie, każdy ma swoją prywatność, nie wchodźmy sobie w drogę. Po prostu stajemy się sobie obcy, jak współlokatorzy.
Czyli kochani małżonkowie: uważajcie na krytycyzm, pogardę, obronność i kamienny mur, który jest wynikiem tych pierwszych trzech. Nie dajmy się jeźdźcom.
Konrad i Iga
Konrad: Myślę, że kryzysy i trudności były, są i będą w naszych rodzinach i naszych małżeństwach. Nie da się od nich uciec i przed nimi schować, a nawet bardzo ważne jest, aby one się pojawiały. Najważniejsze w tym jest to, jak my te kryzysy i kłótnie będziemy przeżywać. Czy będziemy się kłócić tylko dla kłócenia i czy ta kłótnia ma coś zmienić w naszym życiu? Na pewno bardzo się od siebie różnimy, mamy inne spojrzenie na świat, mamy inne temperamenty, inny sposób myślenia, zachowania. Jesteśmy totalnie różni.
Iga: W naszym małżeństwie w ogóle to bardzo widać, ponieważ ja jestem sangwinicznym cholerykiem, a mój mąż, jeśli chodzi o jego temperament, jest flegmatycznym melancholikiem.
Konrad: Chodzi o to, żeby w tej kłótni się nie poranić, bo możemy się ze sobą nie zgadzać, ale możemy iść obok siebie i się świetnie uzupełniać. Mi często brakuje takiej przebojowości i spontaniczności, ale mam to w mojej żonie, która jest obok mnie i mi towarzyszy. Na początku bardzo się o to kłóciliśmy, bo widzieliśmy tylko te różnice. Myślałem: „Jak mam wytrzymać z tą kobietą?”.
Iga: Zabawne jest to, że nawet nie umieliśmy się kłócić, bo mieliśmy zupełnie inny wzorce kłócenia się :-). U mnie w domu była taka włoska rodzina, gdzie każdy na każdego nakrzyczał na pół wsi i potem wszystko wracało do normy. Z kolei u Konrada w czasie kłótni wszyscy milczeli, nikt się do siebie nie odzywał.
Konrad: Uczymy się sobie uświadamiać, że ta kłótnia jest z jakiegoś powodu. Ten kryzys jest z jakiegoś powodu. Nie jest tak, że wstajemy rano i nagle orientujemy się, że jesteśmy w kryzysie małżeńskim. To jest pewien proces. I warto się zastanowić, skąd się wzięła ta kłótnia. Warto spróbować emocje odłożyć na bok i zastanowić się. Mogę się zastanowić, dlaczego moja żona na mnie krzyczy albo dlaczego ze mną się kłóci, ale przede wszystkim muszę zastanowić się nad sobą. Co ja zrobiłem źle, a co mogę zrobić dobrze, żeby nie było powodów do tej kłótni. To jest piękne, że te kłótnie są po coś nam dane i mam nawet w związku z tym pewne marzenie. Mam taką nadzieję, że z biegiem lat tych kłótni będzie coraz mniej. Mam nadzieję, że kiedyś spojrzymy tylko na siebie i będziemy wiedzieć, o co chodzi. To jest moje marzenie, żeby rozumieć się bez słów. Moja żona tego nie rozumie. Jak to bez słów? :-). Jak można nie mówić? To jest w ogóle dla niej niepojęte :-).
Nie ma takiej sytuacji kryzysowej, z której nie jesteśmy w stanie wyjść, więc myślę, że to jest taka prawdziwie dobra wiadomość. Bez względu na to, w jakiej kondycji jest Twoje małżeństwo, właśnie poprzez zawierzenie się Maryi, poprzez zaufanie Panu Bogu i poprzez własną pracę, możemy odbudować naszą relację. Być szczęśliwym, że ten kryzys był czymś, co było nam potrzebne, żeby przemienić nasze życie.
Iga: Słyszałam kiedyś takie piękne porównanie, że małżeństwo można porównać do czterech pór roku. Może słuchasz dzisiaj i jest u ciebie wiosna i myślisz sobie: „Na nowo zakochuję się w swoim współmałżonku. Jest cudownie, dzieci fantastycznie. Nikt nie choruje. Rewelacja”. Po wiośnie przychodzi lato, rozkwit waszego małżeństwa, czujecie, że to jest to. Możecie iść przez świat z radością głosić Chrystusa i cieszyć się swoim małżeństwem. Ale może u kogoś jest już jesień. Opadają te listki, opadają emocje, gdzieś znika ten małżeński flow i masz poczucie, że zmierzacie w złym kierunku. Boisz się, że za chwilę przyjdzie zima. A może słuchasz tego i u ciebie już jest zima i masz poczucie, że twoje serce jest z lodu i że tam nie ma przestrzeni, że nie umiesz, że nie wiesz, że miałeś inne oczekiwania, że miało być pięknie, miała być droga do zbawienia, dzieci miały być takie, a nie inne, a to życie Cię przerosło. Życie, pandemia, dużo rzeczy, które się dzieją. Domowa edukacja, którą miałeś, a nie potrafisz sobie z nią poradzić. Zdalna praca w domu, gdzie wszyscy jesteśmy razem. To są takie etapy, kiedy po prostu trzeba uklęknąć i wiele bitew swojego życia toczyć na kolanach. A jeśli będziesz je toczył na kolanach, jeśli będziesz trzymał się za rękę Maryi, jeśli będziesz trzymał Różaniec, to wygrasz i zwyciężysz swoje małżeństwo. I tego, kochani, z całego serca Wam życzymy.
JAK TO W PRAKTYCE PRZEŁOŻYĆ NA CODZIENNOŚĆ: ĆWICZENIA DUCHOWE
Oto propozycje prostych duchowych praktyk:
- spróbuj podjąć praktykę uległości wobec męża/żony. Każdy dzień stwarza takie możliwości. Nie przegap żadnej okazji, aby wzrastać w pokorze. Pamiętaj: „Bóg pokornym łaskę daje”;
- jako mąż i głowa rodziny zawierz Wasze małżeństwo i Kościół domowy świętemu Józefowi. Polecaj mu konkretne sprawy. Papieże ustanowili Józefa patronem Kościoła, ale tylko ty możesz go ustanowić patronem waszego domowego Kościoła;
- jako żona i dusza waszej rodziny zawierz Maryi wasze małżeństwo oraz wszystkie łączące was relacje. Pozwól Maryi, aby pomagała Ci odkrywać piękno Twojego powołania jako kobiety, umiłowanej córki Ojca, żony oraz matki (nawet jeśli nie masz dzieci – jesteś powołana do macierzyństwa duchowego).
MODLITWA MAŁŻEŃSKA
Zawierzenie i oddanie trudów relacji małżeńskiej
Maryjo, Józefie, oddajemy Wam dzisiaj i zawierzamy nasze małżeństwo oraz naszą rodzinę.
W szczególny sposób zawierzamy wam wszystkie trudności, cierpienia oraz zranienia naszej relacji małżeńskiej. Przez Wasze wstawiennictwo wyproście nam łaskę miłości, która jest większa od wszelkich przeciwności. Amen
NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!”
Weź ze sobą to jedno zdanie, które Bóg wypowiedział do Ciebie, rozważaj je w sercu i powtarzaj wielokrotnie, aż do następnego rozważania, aby wniknęło jak najgłębiej do Twojej duszy: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5).
plik źródłowy:
Jan Paweł II, List do Rodzin Gratissimam Sane, (GS 5) Opoka.org.pl, Rzym, 2 lutego 1994, https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/listy/gratissimam.html, publikacja 24 maja 2000, dostęp: 8.02.2022.